Filmowa noc cz. 2 - A Single Man


Po obejrzeniu "Brokeback Mountain" natrafiłem na film "A Single Man" Toma Forda, który skupia się na profesorze anglistyki rozpaczającym po śmierci ukochanego. Porównując go z filmową adaptacją opowiadania Annie Proulx, muszę stwierdzić, że wypadł znacznie słabiej i że nie jest to film dla każdego. Dzieje się mało, lecz ciekawie ukazany został portret psychologiczny głównego bohatera.

Uważam jednak, że w przeciwieństwie do "Brokeback Mountain" tutaj wątek homoseksulany z powodzeniem można było zastąpić miłością heteroseksualną. Ba, myślę nawet, że uczyniłoby to film bardziej interesującym, ponieważ ciekawie byłoby dla odmiany zobaczyć wrażliwego faceta, który nie jest gejem. Tak właśnie po seansie oceniam George'a, jako wrażliwego faceta, który cierpi i nie potrafi odnaleźć na nowo sensu życia po utracie ukochanej osoby.

Nie wiem dlaczego ale ten film kojarzył mi się również nieco z "Dniem świra" Koterskiego, pewnie dlatego, że obie produkcje przedstawiają losy zgorzkniałych i samotnych teoretyków literatury. Adaś Miałczyński moim zdaniem jednak jest bardziej zgorzkniały niż George, który mimo braku wewnętrznej chęci do życia potrafi utrzymywać bliższe relacje, czy to z przyjaciółką czy ze swoim studentem.


W filmie bardzo podobała mi się kreacja Julianne Moore, której bohaterka tak naprawdę zmarnowała sobie życie kochając mężczyznę, którego nigdy nie była w stanie tak naprawdę mieć i ze strony którego mogła liczyć jedynie na przyjacielską miłość. Kobieta nie spełniła również swoich zawodowych planów i jedyną rozrywkę odnajduję w butelce ginu.

"A Single Man" to moim zdaniem przede wszystkim studium psychiki człowieka, który próbuje na nowo odnaleźć w sobie radość życia. Można z niego wyciągnąć również kilka ciekawych wniosków. Mnie do myślenia dała na przykład rozmowa Goorge'a z Kenny'm w barze, podczas której profesor stwierdza, że z wiekiem robi się coraz głupszy w sferze przeżywania i wyrażania własnych uczuć. Za mocne strony obrazu należy uznać bez wątpienia dialogi, dopracowaną scenografię i kostiumy oraz zaskakujące i niosące ze sobą jakże banalne a jednocześnie ważne przesłanie zakończenie.

Film polecam miłośnikom psychologicznych produkcji, a stanowczo odradzam tym, którzy lubią gdy na ekranie coś się dzieje.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

1 komentarz:

  1. bardzo dobra recenzja :) fajne odniesienie do dnia świra i brokeback m.

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz