Goin Going Gone - Grey's Anatomy 9x01


Po mocnym finale 8. sezonu przyszła wreszcie pora na dziewiątą odsłonę "Chirurgów". Z zapowiedzi wiedziałem już, że akcja przeskoczy do przodu a dramatyczne wydarzenia, będące kontynuacją minionego finału, zostaną pokazane w następnym odcinku. Jednak i w tym epizodzie nie obyło się bez zaskakujących i dramatycznych momentów.

DALEJ SPOILERY

W "Going Going Gone" za bardzo trafiony pomysł uważam retrospekcje, które były pełnego rodzaju hołdem i pożegnaniem Marka - jednej z moich ulubionych postaci. Wiedziałem, że Eric Dane odejdzie z serialu na początku 9. sezonu i muszę przyznać, że takie zakończenie wątku Sloana w pełni mnie satysfakcjonuje. W ogóle oglądając odcinek można było odnieść wrażenie, że Seattle Grace Mercy West jest zupełnie innym miejscem niż dotychczas. Nawet po strzelaninie nie odczułem tak bardzo tej zmiany. Oceniam to oczywiście na ogromny plus, gdyż pozwoliło dodać wiarygodności przeżyciom i problemom bohaterów.

Meredtih stała się bardziej stanowcza niż dotychczas i twardą ręką prowadzi młodych stażystów. Można również zaobserwować jak bardzo tęskni za Cristiną, która mimo wyjazdu do Minnesoty wciąż pozostała jej duchową pośredniczką. Ogromny dramat przeżywa również Derek w związku z utratą przyjaciela i sprawności w ręce. Jestem ciekaw jak długo scenarzyści pozostawią go w tym stanie. 


Wątek Cristiny tym razem jakoś zbytnio mnie nie zainteresował a Bailey i Alex nadal mocno mnie irytują i nudzą. Pozytywnie oceniam natomiast kierunek w jakim potoczyły się losy Callie, która tak naprawdę została sama z konsekwencjami katastrofy. Zakończenie związane z Arizoną uważam za najmocniejszy punkt odcinka i jestem bardzo ciekaw jak dalej rozwinie się jej wątek. Czyżby do Seattle miała zawitać następczyni Kerry Weaver? To właśnie akcji z nogą oczekuję najbardziej w następnym odcinku.

Podczas seansu towarzyszyła mi również spora ciekawość, gdyż bardzo późno zostały pokazane dalsze losy Kepner i Arizony. Myślę, że zabawa fabułą i po raz kolejny wyszła Shondzie Rhimes i wypadła całkiem interesująco i świeżo zarazem. W odcinku nie zabrakło również humoru zwłaszcza w scenach związanych z nowymi ksywkami Meredith i Bailey. 

Podsumowując, myślę że "Chirurdzy" wrócili w dobrej formie. Cieszę się, że słabość jaką mam do tego serialu, mimo upływu lat nie jest jedynym powodem, dla którego go oglądam.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

3 komentarze:

  1. Oj...dawno mnie tak Chirurdzy nie wciągnęli, zaintrygowali ale i wzruszyli. Cały odcinek oceniam na ogromny plus i powrót w wielkim stylu. Mam nadzieję, że tak będzie przez całą serię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Następny odcinek zapowiada się super. No też mam nadzieję, że wysoki poziom zostanie utrzymany jak najdłużej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. odcinek dla mnie był nieudany, trochę nudny. brakowało mi Addie.

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz