Stacja NBC przyjęła w tym roku dość ciekawą strategię promowania swoich nowych seriali,
decydując się na udostępnienie sporej ilości pilotów w sieci jeszcze przed ich
oficjalną premierą. Tym razem przyszła kolej na „Revolution” – nowy serial J.
J. Abramsa („Lost”, „Fringe”) oraz Erica Kripke („Supernatural”). Wobec tego tytułu nie miałem jakichś wygórowanych oczekiwań i niestety po seansie pierwszego
epizodu muszę stwierdzić, że całkiem słusznie.
Zacznę może jednak od początku. Akcja odcinka rozpoczyna się w
momencie zapowiadanego wygaśnięcia prądu (w serialu używano
słowa blackout – z ang. zaciemnienie,
więc ja również dalej będę posługiwał się tym terminem). Pierwsze sceny ukazywały małą
dziewczynkę oglądającą kreskówkę w telewizji, a także jej matkę, brata, ojca i
wujka.
DALEJ MOŻLIWE SPOILERY
Już na samym początku okazało się, że starsi członkowie zaprezentowanej
rodziny Mathesonów wiedzieli o nadchodzącym zaciemnieniu i że to właśnie na tym
rodzie przede wszystkim będzie skupiała się fabuła serialu. W chwilę później
akcja została przeniesiona o 15 lat w przyszłość, do nowej, pozbawionej prądu
rzeczywistości, która rządzi się zupełnie innymi prawami. Władzę sprawuje tutaj
bezwzględny generał Sebastian Monroe, a członkowie rodziny Mathesonów starają
się mu przeciwstawić.
Mimo, iż w odcinku działo się sporo, to jednak trudno było mi przez niego przebrnąć. Brakowało emocji i napięcia. Muszę jednak przyznać, że pod względem wizualnym epizod wypadł bardzo dobrze. Zarośnięte i lekko podtopione miasta cieszyły oko. Niestety fabuła już nie do końca mnie przekonała. Przedstawiona historia była zbyt przewidywalna i stanowiła jak dla mnie zlepek motywów znanych z filmów przygodowych czy podobnych seriali. Lepiej było dopiero w końcowych scenach.
Sami bohaterowie również wypadli moim zdaniem dość bezbarwnie. W
skład rodziny Mathesonów wchodzą bowiem: Charlie - młoda dziewczyna (w
pierwszej scenie to właśnie ona oglądała kreskówkę w telewizji), która umiejętnie potrafi posługiwać się łukiem (swoją drogą zauważyłem, że łuki są ostatnio bardzo modne) i dobrze radzi
sobie w walce z przeciwnikami, Danny – niezdarny młodszy brat dziewczyny, którego
porywają ludzie generała oraz Mason - brat ojca osieroconego rodzeństwa, który
po zaciemnieniu próbuje wieść spokojne życie z dala od rozgrywających się intryg. Z kolei rodzice Charlie i Danny'ego dosyć szybko zniknęli z ekranu. Matka zmarła w okresie piętnastu pominiętych lat, a ojca zamordowali ludzie generała. Na pierwszy plan wysunęli się również Nate - chłopak z dobrymi intencjami, który okazał się jednym z ludzi generała - potencjalny obiekt uczuć Charlie, oraz Grace - kobieta, u której Danny znalazł schronienie.
Z kolei jedyną postacią, której udało się mnie nieco zainteresować był sam generał. Niestety pojawił się tylko w kilku scenach. Zwłaszcza jego powiązanie z Mathesonami uważam za całkiem ciekawy pomysł. To właśnie końcowe sceny odcinka ukazujące tożsamość generała i Grace siedzącą za biurkiem, nieco uratowały pierwszy epizod "Revolution" i dały nadzieję, że dalej może będzie lepiej.
Gdyby nie kilka ostatnich scen, to zakończyłbym swoją przygodę z tym serialem już teraz, jednak zobaczę jeszcze kolejny epizod. Liczę, że twórcy bardziej skupią się na generale i samej tajemnicy związanej z zaciemnieniem, a w mniejszym stopniu na Charlie i jej uczuciach. Pilotowy odcinek traktuję zatem jako nudne wprowadzenie do historii, która ma potencjał na ciekawą opowieść. Mam jednak przeczucie, że "Revolution" nie zagości w ramówce NBC zbyt długo.
Wraenia po obejrzeniu pilota: zbyt wiele bzdur. Milicja chce dorwać ojca Charlie, by powiedział o przyczynie zaniku prądu-jak mówi dowódca oddiału (Gus Fring z BB):-przebyli długą drogę, by go wreszcie odnaleźć - po czym w bezmyślnej strzelaninie ranią go śmiertelnie i odchodzą nie interesując się jego stanem. Chcą dorwać też jego brata (i znów w trakcie walki pada rozkaż: zabijcie go!) WW brat ojca- chce się trzymać z daleka od awantur,ale kiedy okazuje się, ze kochaś jest z milicji sam stwierdza, ze milicja zaraz się tu zjawi - ale nie wiedzieć dlaczego, nie ucieka. Kiedy milicja się zjawia, zaczyna z nimi walczyć-czy nie prościej, jakby uciekł z Charlie, co i tak w końcu robi...
OdpowiedzUsuń