Filmowa noc cz. 1 - Brokeback Mountain


Wczoraj wieczorem postanowiłem obejrzeć film "Brokeback Mountain", o którym słyszałem i czytałem już dość sporo. Film chyba można nazwać już kultowym ze względu na tematykę, którą porusza. Ostatnio produkcja ta została przytoczona w żartobliwy sposób w jednym z odcinków "Bunheads". Parę lat temu widziałem parę filmów Almodovara, które w znacznie bardziej dosadny przedstawiały zagadnienia związane z tematyką gejowską. Tam raczej skupiano się na pokazaniu tej specyficznej subkultury i patologicznych zjawisk w niej zachodzących. W "Brokeback Mountain" z kolei nacisk został położony na nieco inny element, a mianowicie na to jak doświadczenie seksualne z innym mężczyzną wpływa na zwykłego faceta.

Nie będę opisywał treści filmu, bo większość z Was pewnie już go widziała. Po seansie jestem jednak na tyle poruszony, choć nie wiem czy to dobre słowo, że postanowiłem podzielić się z Wami swoimi przemyśleniami odnośnie przedstawionej historii. Z tego, co udało mi się przeczytać na filmwebie ludzie bardzo różnie odbierają ten film. Dla mnie jest to przede wszystkim opowieść o zagubionym człowieku, który nie do końca wie czego chce od życia. Mam tu na myśli oczywiście Ennisa (Heath Ledger). Dopiero w momencie, gdy utracił to co było dla niego najcenniejsze zdał sobie sprawę z tego, że poprzez własne tchórzostwo stracił szansę na szczęście.

Myślę, że tę historię można odnieść do wielu ludzi, którym brakuje odwagi i wiary potrzebnej do tego, by walczyć o własne marzenia i poczucie spełniania w życiu. Niestety wielu z nas często w biegu codziennych spraw nie zastanawia się nad tym czego tak naprawdę pragnie. Poza tym nasze pragnienia zmieniają się pod wpływem różnych wydarzeń i zmian, które w nas zachodzą na przestrzeni lat. Podobnie Ennis nie był w stanie zrezygnować z własnego życia, które skupiało się głownie na zapewnianiu bytu materialnego rodzinie i złudnego poczucia bezpieczeństwa, dla miłości której długo nie potrafił zrozumieć.

I tutaj właśnie zbliżam się do aspektu, który poruszany jest przez zwolenników "Brokeback Mountain" czyli do miłości. Wiele osób twierdzi, że jest to film o nieszczęśliwej i zakazanej miłości. Moim zdaniem nie do końca. Śledząc kolejne sceny można bowiem zaobserwować, że uczucia Ennisa wzglem Jacka ewoluują i zmieniają się na przestrzeni lat. Na początku była to chyba przyjaźń, która pod wpływem pierwszego zbliżenia zmieniła się w pożądanie, które przeraziło go. Dopiero rozłąka i tęsknota zaczęły potęgować jego przywiązanie do Jacka.


Dla mnie ten film to nie tyle opowieść o miłości co o jej wyobrażeniu i pragnieniu wprowadzenia tego marzenia w życie. Myślę, że o miłości można mówić dopiero wtedy, gdy ludzie są ze sobą na co dzień i razem przechodzą przez życie. Zastanawiam się jak wyglądałaby relacja głównych bohaterów, gdyby zamieszkali razem i wspólnie prowadzili wymarzone przez Twista ranczo.

Dlatego właśnie traktuję "Brokeback Mountain" jako historię o pożądaniu i pragnieniu doświadczenia prawdziwej i spełnionej miłości, niż o niej samej, ale przede wszystkim o tym jak ta zakazana relacja wpłynęła na głównych bohaterów i osoby z ich najbliższego otoczenia. Budując swoje rodziny na kłamstwie, zarówno Jack jak i Ennis unieszczęśliwili nie tylko siebie samych, ale również swoich bliskich.

To właśnie jedna spośród tych pokrzywdzonych osób również przykuła moją uwagę, a mianowicie żona Ennisa - Alma (w tej roli Michelle Williams), której postać została zbudowana przez twórców jak i samą aktorkę w genialny sposób. Mimo tego, iż wiedziała o zdradzie męża postanowiła tkwić jeszcze przez wiele lat w nieszczęśliwym małżeństwie dla dobra dzieci. Sceny w których Alma dowiaduje się o zdradzie Ennisa oraz gdy wyjawia mu, że wiedziała o wszystkim uważam za najlepsze i najbardziej emocjonujące w całym filmie.

Emocjonująco wypadła również moim zdaniem ostatnia scena, w której Ennis otwiera szafę i patrzy na koszulę Jacka oraz na pocztówkę z Brokeback. Niestety człowiek jest tak już skonstruowany, że zaczyna doceniać to co miał, dopiero wtedy gdy to straci.

Po zakończeniu filmu poszperałem trochę w sieci i natrafiłem na dwie inne produkcje "A Single Man" i "Blue Valentine". Obydwa również obejrzałem wczoraj i tak właśnie zaczęła się moja nieprzespana noc. Nie żałuję jednak straconego snu, bo wszystkie trzy filmy są naprawdę godne uwagi.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

5 komentarzy:

  1. Fajna notka. Oby było takich więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawa recenzja ,
    ja mam zawsze dziwne uczucia co do tego filmu ,
    może dlatego , że pierw czytałem książkę a później film ,
    dla mnie smutny , o każdym , rodziny wiadomo szkoda ,
    nie wiem od czego zależy orientacja ale staram się patrzeć na nich jak na ludzi i musieli bardzo cierpieć ... wszyscy

    Lovvelas Filmweb

    OdpowiedzUsuń
  3. Też nie wiem od czego to zależy, ale wydaje mi się, że ludzie są tak różni, że nie można jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że jedni rodzą się ze swoją orientacją i już się ona nie zmienia a na innych wpływają jakieś życiowe okoliczności czy wydarzenia. I właśnie takie mam odczucia jeśli chodzi o postać Ennisa, który poczuł pociąg do mężczyzn za sprawą swoich doświadczeń z Jack'iem.

    Jeśli chodzi o życiowe decyzje bohaterów to na pewno błędem z ich strony było zakładanie rodzin. Zwłaszcza w przypadku Jack'a, który wydawał mi się jednak znacznie bardziej świadom własnej seksualności.

    No a film, świetny i na pewno wyróżnia się na tle wielu innych. Ciekawe i chyba dość realistyczne spojrzenie na homoseksualizm.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hey :) widzę po recenzji i komentarzu u mnie, że Ciebie również bardzo poruszył ten film. Szukając osób o podobnych gustach i podobnej wrażliwości chciałabym zaprosić Cię do wzajemnej obserwacji blogów :) pozdrawiam serdecznie i gratuluję świetnej recenzji :)

    www.funstrefa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za zaproszenie :)

    Widzę, że mamy trochę podobny gust jeśli chodzi dramaty. Mogłabyś może polecić jakiś film w podobnym stylu do "BM"?

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz