Sentymentalnym okiem cz. 4 - Prison Break


Tym razem w mojej sentymentalnej  wędrówce chciałbym przypomnieć Wam produkcję, która w znacznym stopniu przyczyniła się do zapoczątkowania mojej serialowej pasji, a mianowicie "Prison Break". Była to historia architekta o nieprzeniknionym umyśle, który postanowił dostać się do więzienia po to, by uratować przed karą śmierci swojego niewinnie skazanego brata.

Kiedy stacja Polsat zapowiadała ten serial jako światowy hit, oczekiwałem czegoś niezwykłego. Czegoś co zainteresuje mnie w równym stopniu jak "Gotowe na wszystko", a może nawet trochę bardziej. Podczas emisji pierwszego sezonu moje oczekiwania zostały spełnione z nawiązką. Każdy odcinek potrafił bowiem wzbudzić we mnie spore emocje i pozwalał mi całkowicie oderwać się od rzeczywistości oraz przenieść się do Fox River.

Pierwszy sezon "Skazanego na śmierć" skutecznie trzymał w napięciu i nie miał żadnego słabszego odcinka. W przypadku drugiej serii opinie są podzielone. Moim zdaniem była ona jeszcze lepsza od swojej poprzedniczki i to właśnie do niej mam największy sentyment, choć obejrzałem ją w przeciągu zaledwie kilku dni. Ucieczka bohaterów była pokazana w bardzo interesujący sposób. Niespodziewana śmierć Weroniki skutecznie rozpędziła akcję. Dodatkowo w serialu pojawiła się niezwykle intrygująca postać: agent Alex Mahone, którego prześladowały demony przeszłości. Drugi sezon także w ciekawy sposób przybliżył prywatne życie każdego z uciekinierów. Pamiętam, że szczególnie zainteresowały mnie wtedy losy C-Note'a i Tweenera.


Jednak przez cały czas moją ulubioną postacią, pewnie z resztą jak większości z Was, pozostawał Michael. Ceniłem go za szlachetność i gotowość poświęcenia dla bliskich oraz pomysłowość. Był dla mnie trochę współczesnym MacGyver'em, który z kilku śmieci potrafił zrobić coś niezwykłego. Kibicowałem jego związkowi z Sarą, którą również bardzo polubiłem.

Niestety w trzecim sezonie serial znacznie stracił na jakości. Twórcom ewidentnie zabrakło pomysłu, a ponowne umieszczenie Scofielda za kratkami okazało się ślepym zaułkiem, z którego nie zdołali już wybrnąć. Co prawda czwarty sezon uważam za znacznie lepszy od poprzedniego, jednak w żadnym stopniu nie dorównuje on dwóm pierwszym odsłonom serialu.

Trochę szkoda, że tak świetna produkcja została na siłę przeciągnięta. Z drugiej strony, na pewno czułbym spory niedosyt, gdyby zakończyła się na drugim sezonie. Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się jakiś dobry serial akcji, bo widziałem już sporo tytułów i jak dotąd trafiłem tylko na dwa: "24" i właśnie "Prison Break".

No i na deser świetna czołówka, do której muzykę zrobił Ramin Djawadi ("Gra o tron").


5 komentarzy:

  1. Louise_Black

    ja tam bardzo lubiłam ten serial, choć 1 sezon był zdecydowanie najlepszy

    OdpowiedzUsuń
  2. Sprobuj Supernatural. Skoro lubisz te same seriale co ja, to ten tez pokochasz. A jest juz 8 sezonow. Pierwsze trzy odcinki pierwszego sezonu i bedziesz juz w jego sieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki za namiary na dobry serial, który tak się składa już oglądam i lubię ale nie jestem na bieżąco. Aktualnie śledzę 4. sezon i postaram się wkrótce coś napisać w cyklu "Lubię to" :)

      Usuń
  3. Lubiłeś serial- spoko. Ale takich debilizmów jak w pierwszej serii tego serialu nie widziałem wiele. Kilka przykładów: 1- Facet o super umyśle tatuuje sobie mapę więzienia ba ciele. W tym na plecach. Genialne. 2-Aby dostać się do ambulatorium (skąd ma plan uciec na zewnątrz) nasz bohater wywołuje zamieszki w więzieniu, żeby zagłuszyć maszynę, która będzie wybijała dziurę w ścianie. W trakcie zamieszek dowiaduje się, że jego ukochana jest osaczona w ambulatorium i co robi? Przypomina sobie, że można się tam dostać dachem i jest na miejscu w 5 minut, żeby ją ocalić. 3-Naczelnik więzienia zatrudnia go do robienia makiety Taj Mahal (jeśli dobrze pamiętam) z zapałek. Pomijam, że zostawia go w związku z tym godzinami samego w biurze. Pomijam, że ma to być prezent dla żony na rocznicę ślubu chyba (chciał jej wmówić, że sam to zrobił, czy taki ma styl, że kochanej żonie więzienne rękodzieło wręcza?). Rozbrajające było to, że tak na oko, to za Chiny ta makieta by się w drzwiach nie zmieściła "kochanie, w rocznicę ślubu mam dla ciebie Taj Mahal z zapałek. Jak chcesz zobaczyć, to jest u mnie w biurze i nie da się wynieść".
    Ale w napięciu trzymał. Drugą serię to już sobie jednak darowałem.

    Polecam Homeland jeśli o sensację chodzi. Trzyma w napięciu i nie jest takie głupie.

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz