Letnie premiery: Baby Daddy

Jak już wspomniałem parę postów temu, lato to okres, w którym okazję, by zaistnieć mają stacje kablowe. W tym roku podczas tzw. sezonu ogórkowego zadebiutowało kilka ciekawych seriali, jednak nie miałem jeszcze okazji zobaczyć wielu z nich. Przyznam, że najbardziej czekałem na "Newsroom" od HBO Sorkina. Niestety nie udało mi się jeszcze zapoznać z tą produkcją. Gdy już to uczynię obiecuję podzielić się wrażeniami. Do tej pory miałem okazję zapoznać się z "Dallas" - kontynuacją hitu lat 80. od TNT oraz sitcomem "Baby Daddy" od ABC Family. Jak zdradza tytuł posta, to właśnie tej produkcji zamierzam tym razem poświęcić trochę więcej uwagi.


Zacznę może od motywacji swoich działań, a więc dlaczego w ogóle sięgnąłem po ten serial. Po pierwsze zachęciły mnie doświadczenia związane z inną komedią tej stacji pt. "Melissa & Joey", która była dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Po drugie, bardzo polubiłem Jeana Luca Bildoeau jako Josha Treagera w "Kyle XY". Optymizmem nie napawała natomiast Chelsea Kane, wcielająca się w postać Tary w ostatnim sezonie "One Tree Hill". 

Do pilotowego odcinka zasiadłem zatem bez większych oczekiwań, jednak ze skrytą nadzieją na 20 minut lekkiej rozrywki. Ku swemu zadowoleniu, to właśnie otrzymałem. Niezłe dialogi, zabawne sytuacje i sympatyczne postaci. Owszem nie znalazło się tutaj nic oryginalnego, jednak wtórność w żadnym stopniu nie wpłynęła negatywnie na odbiór całości. Mamy przecież znacznie mniej komedii o samotnych ojcach niż procedurali z ekscentrykiem w roli głównej.

Oglądając najnowszy sitcom ABC Family przypomniały mi się pierwsze odcinki "Rasing Hope", które jakoś bawiły mnie znacznie bardziej od tych emitowanych przed wakacyjną przerwą. Obydwa seriale łączy nie tylko główny motyw przewodni ale również zdecydowany brak realizmu przejawiający się przerysowanymi postaciami i uproszczeniami fabularnymi typowymi dla komedii. Zarówno Ben jak i Jimmy zbyt szybko moim zdaniem oswoili się z niespodziewanym ojcostwem.

Choć "Baby Daddy" nie zachwycił mnie jakoś szczególnie, to z czystym sumieniem polecam go wszystkim tym, którzy szukają lekkiej komedii na lato. Myślę, że warto poświęcić 20 minut na zapoznanie się z tą produkcją, bo dla wielu może ona okazać się naprawdę pozytywnym zaskoczeniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz