4 x relaks = wakacje 2012


Dziś chciałem wspomnieć o czterech serialach, przy których spędzam tegoroczne wakacje i które oglądam z wielką przyjemnością, ponieważ skutecznie mnie odprężają oraz posiadają coś co przyciąga jak magnes - sympatycznych i ciekawych bohaterów.



"The Big C" ("Słowo na R")

To opowieść o Cathy Jamison, która w wieku 42 lat dowiaduje się, że jest chora na raka. Serial w bardzo ciekawy sposób przedstawia jej sposób radzenia sobie z nową sytuacją i walki o to, by choroba nie zawładnęła jej życiem. Świetne aktorstwo (Laura Linney wypada świetnie), dobre dialogi i specyficzny humor, który w moim odczuciu przypomina trochę "Gotowe na wszystko". Ciekawie nakreśleni bohaterowie i klimat, do którego chce się wracać.



"Episodes" ("Odcinki")

Podobnie jak poprzedni tytuł, to produkcja emitowana w Stanach przez stację Showtime. Powstała jednak przy współpracy z brytyjskim BBC. Jest to opowieść Sean'ie i Beverly - małżeństwie scenarzystów, którzy przylatują do Los Angeles, by zrobić amerykański remake swego brytyjskiego serialu. W roli głównej świetny Matt LeBlanc wcielający się w samego siebie. Dobra propozycja dla miłośników brytyjskiego humoru oraz wszystkich tych którzy szukają czegoś lekkiego i świeżego.



"Hung" ("Wyposażony")

Jest to historia Ray'a Dreckera - rozwiedzionego trenera, który traci dom w wyniku pożaru i postanawia zostać męską prostytutką. Serial wypada dość spokojnie w porównaniu do ostrzejszego "Californication", z którym bardzo często bywa porównywany. Do mnie przemawia jednak znacznie bardziej, gdyż przedstawieni w nim bohaterowie skutecznie zaskarbili sobie moją sympatię. Za najmocniejszy punkt obsady uznaję Thomasa Jane'a w roli tytułowej oraz Anne Heche wcielającą się w znerwicowaną byłą żonę Ray'a - Jessicę.



"Entourage" ("Ekipa")

Kultowy już serial HBO, przedstawiający losy czwórki przyjaciół, którzy dzięki sławie jednego z nich mogą  w pełni korzystać z dobrodziejstw życia w Hollywood. Przez wielu określany jako męska wersja "Seksu w wielkim mieście". Moim zdaniem dużo lepszy, gdyż ten pierwszy jakoś nie potrafił mnie wciągnąć. Sympatyczni bohaterowie, dużo dobrego humoru, świetna atmosfera oraz bezbłędny Jeremy Piven w roli agenta filmowego Ariego Golda. Ten serial odpręża i uzależnia.

Jeśli jeszcze nie widzieliście, a szukacie czegoś lekkiego i ciekawego na wakacje polecam wypróbować wszystkie cztery produkcje. Obiecuję, że gdy zobaczę do końca seriale HBO oraz nadgonię tytuły Showitme podzielę się wrażeniami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz