Szósty odcinek „Bunheads” był moim zdaniem swoistym sprawdzianem dla tego serialu, gdyż Paradise opuściła na krótki okres czasu Fanny, którą
mieliśmy okazję zobaczyć tylko podczas rozmowy telefonicznej z Michelle. Byłem
bardzo ciekaw jak poradzi sobie produkcja o młodych baletnicach bez wsparcia
Kelly Bishop.
Ku mojemu zaskoczeniu było naprawdę dobrze. Działo się dużo
i pojawiło się kilka zabawnych sytuacji. Epizod skupiał się na urodzinach
Michelle, która zaprosiła do wspólnego świętowania swoją przyjaciółkę Talię,
znaną widzom z pilotowego odcinka. Przyjaciółki wraz z Truly
wybrały się na oglądanie filmu, przesadzając przy tym z alkoholem. To właśnie
sceny z udziałem neurotycznej właścicielki „Sparkles” i towarzyszące
im dialogi były moim zdaniem najmocniejszymi elementami odcinka.
Na projekcję filmu bez zgody rodziców wymknęły się również
uczennice Funny. Tym razem ich historia wypadła dość zabawnie i spowodowała, że
chyba powoli zaczynam przekonywać się do tej czwórki. Najbardziej spodobał mi
się moment, w którym próbowały usiąść obok siebie na widowni. Ich dialogi nie
ustępowały zbytnio pod względem humoru rozmowom, które Michelle i Talia prowadziły z Truly.
Mimo, iż szósty odcinek „Bunheads” nie przyniósł zbytniego
rozwoju akcji to oglądało mi się go bardzo przyjemnie. Myślę, że Palladino w
pierwszych epizodach tworzy sobie grunt do dalszej historii, próbując wzbudzić
sympatię widza względem bohaterów po to,
by ich późniejsze losy bardziej go poruszały.
Tak właśnie było w przypadku „Gilmore Girls” gdzie wszystko
odbywało się dość spokojnie i naturalnie, przez co potrafiło wywołać większe
emocje niż szybkie zmiany i wątłe relacje, trwające jedynie przez kilka
odcinków. Mam nadzieję, że „Bunheads” dostanie pełny sezon i szansę na to, by dalej się rozwinąć.
Na koniec wrzucam zapowiedź następnego odcinka:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dodaj komentarz