The Mindy Project 1x02-03 - Hiring and Firing, In The Club


Po obejrzeniu pilota "The Mindy Project" stwierdziłem, że ta produkcja przypomina nieco "Dziennik Bridget Jones". Teraz, po seansie kolejnych dwóch odcinków, uważam, że ten serial ma do zaoferowania nieco więcej.

DALEJ MOŻLIWE SPOILERY

1x02 Hiring and Firing

Drugi odcinek serialu skupiał się przede wszystkim na poszukiwaniu nowego pielęgniarza, który miał zastąpić gruboskórną Beverly. Cała sytuacja została przedstawiona w bardzo komiczny sposób i obfitowała w sporo ciekawych gagów, zaś sama postać Beverly wypadła moim zdaniem kapitalnie. Najbardziej rozbawił mnie chyba finał jej rozmowy z Jeremy'm w parku i moment, w którym boleśnie uderzyła Mindy. Proces rekrutacji nowego pracownika i poszczególne rozmowy kwalifikacyjne oglądało się bardzo przyjemnie a Mindy Kalling i Chris Messina bardzo dobrze potrafią zagrać chemię, która łączy ich serialowych bohaterów. Najbardziej było to zresztą widoczne chyba w scenach w metrze. Insynuacje Mindy, że padła ofiarą rodzinnej przemocy i reakcja ludzi - jak dla mnie bezcenne.

Na uwagę zasługuje również nowy pielęgniarz, którego Mindy zdecydowała się zatrudnić. Myślę, że wybrany przez nią były skazaniec Morgan, ma potencjał na ciekawą postać, choć nie będę ukrywał, że Beverly bardziej przypadła mi do gustu. Jeremy i Gwen byli tym razem nieco z boku ale zapewne rozwiną się w następnych odcinkach. Znacznie mniej zabawnie wypadł wątek uczuciowy głównej bohaterki czyli sceny w bibliotece czy na spacerze, choć muszę przyznać, że całkiem przyjemnie się je oglądało.


1x03 In The Club

W trzecim odcinku Miny wspólnie ze znajomymi wybrała się na imprezę. Wszyscy pracownicy kliniki podczas pobytu w klubie otrzymali jakąś zabawną scenę. Najlepiej oceniam jednak kreatywność Morgana, który postanowił zarobić trochę gotówki jako babcia klozetowa oraz pijaną Betsy. Coraz ciekawiej rozwija się Danny, którego taneczne zdolności wprawiły dziewczyny w osłupienie. Tym razem scenarzyści postanowili również rzucić nieco więcej światła na postać Shauny, której nie obce są weekendowe imprezy i która dość niespodziewanie zadurzyła się w Danny'm. Sama Mindy także potrafiła mnie zainteresować swoimi perypetiami. Najbardziej podobał mi się chyba moment kiedy wchodziła do klubu oraz ten, w którym myślała, że to koszykarze NBA zaprosili ją do loży dla VIPów. 

Po obejrzeniu trzech odcinków, stwierdzam, że "The Mindy Project" jest dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem, jeśli chodzi o komediowe premiery sezonu. Ciekawe dialogi i interesujący bohaterowie, skutecznie potrafią uprzyjemnić seans. Cieszy również fakt, że scenarzyści korzystają z możliwości fabularnych jakie prezentuje ta prosta w gruncie rzeczy historia i prowadzą akcję na wielu płaszczyznach, dzięki czemu żadna z nich nie nuży i pozostawia spore pole manewru na przyszłość.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz