W poniedziałek stacja ABC Family wyemitowała finałowy odcinek pierwszego sezonu "Switched at Birth", który powróci z nowymi epizodami 7 stycznia. Jak wypadła ostatnia odsłona pierwszej serii?
W odcinku zatytułowanym "Street Noises Invade the House" scenarzyści zdecydowali się zakończyć dwa główne wątki, które w ostatnim czasie najsilniej skłaniały mnie do śledzenia serialu. Pierwszym z nich był romans Daphne i Jeffa, a drugim bunt Bay związany ze street artem. Niestety obydwa moim zdaniem zostały rozwiązane w zbyt prosty sposób, co nie pozwoliło w pełni wykorzystać ich potencjału.
Miałem nadzieję, że relacja Daphne i jej przełożonego bardziej się rozwinie i spowoduje konflikt dziewczyny z najbliższymi. Jedyną pozytywną jak dla mnie sceną była ta, w której Angelo rzucił się na Jeffa. Przynajmniej raz Włoch pokazał, że potrafi zawalczyć w obronie swych bliskich i postawić na swoim.
Z kolei historia Bay i jej planowanej ucieczki do Meksyku w towarzystwie Zarry zawierała więcej emocjonujących zwrotów akcji. Niestety wszystko działo się zbyt szybko w wyniku czego emocje towarzyszące całej sytuacji znacznie wyblakły i straciły na wartości. Każda kolejna kwestia była bowiem natychmiast rozwiązywana, a do pojednania córki z rodzicami doszło już w końcowych scenach epizodu. Twórcy wyraźnie dali również do zrozumienia, że istnieje spora szansa na to, iż Emmett i Bay wrócą do siebie w najbliższych odcinkach, z czym moim zdaniem należałoby się jeszcze trochę wstrzymać.
Najlepiej w całym epizodzie oceniam wynik sprawy sądowej, zakończonej przyznaniem przez sąd Angelowi sporego odszkodowania, które znacznie poprawi sytuację materialną zarówno samego Włocha, jak i Reginy. Jestem ciekaw jak teraz zachowa się mężczyzna. Obawiam się jednak, że twórcy mogą także i w tym wypadku pokusić się o zbyt prędki happy end. Nadzieję na interesujące komplikacje daje jedynie ciężarna kobieta, która pojawiła się w ostatniej scenie odcinka. Liczę na to, że wprowadzi ona sporo zamieszania w życie serialowych bohaterów.
Podsumowując, finał pierwszego sezonu "Switched at Birh" oglądało się przyjemnie lecz nie zaprezentowano w nim niczego szczególnego. Zbyt szybko zdecydowano się na zamknięcie bardzo interesujących wątków. Jedynym interesującym aspektem wydaje się być przyszłość małżeństwa Reginy, które będzie musiało odnaleźć się w nowej sytuacji materialnej i zmierzyć się z wizją kolejnego potomka Angela. Mam jednak nadzieję, że scenarzyści wymyślą parę nowych wątków, które zainteresują mnie równie mocno, jak te które właśnie dobiegły końca.
Zawsze czekam na Twoje nowe recenzje. Liczę na recenzję halloweenowego odcinka PLL.
OdpowiedzUsuńDzięki za motywację do dalszego działania :)
OdpowiedzUsuńRecka PLL jak najbardziej w planach ale jeszcze nie miałem czasu obejrzeć. Dziś wieczorem planuję seans, więc tekst pojawi się zapewne jutro lub dziś w nocy :)