Wczoraj udało mi się obejrzeć trzy odcinki wtorkowych seriali, które chciałem pokrótce opisać w podsumowaniu tygodnia. Doszedłem jednak do wniosku, że nie warto czekać do niedzieli, by podzielić się z Wami moimi odczuciami po zakończonym seansie. W efekcie postanowiłem ruszyć z nowym cyklem postów, który będzie ukazywał się nieregularnie, po prostu wtedy gdy uda mi się obejrzeć coś o czym będę chciał Wam napisać. Dla mnie na pewno taka dowolność będzie znacznym udogodnieniem, dla Was niekoniecznie, więc liczę na Wasze ewentualne uwagi w komentarzach.
Wracając do seriali, pierwsze szybkie podsumowanie poświęcę najnowszym odcinkom "Vegas", "Prywatnej Praktyki" i powracającego po wakacyjnej przerwie "Hart of Dixie".
DALEJ MOŻLIWE DROBNE SPOILERY
Vegas 1x02 - Money Plays
Drugi odcinek nowego dramatu CBS przyniósł ze sobą kolejną sprawę kryminalną, nad rozwiązaniem której Lamb pracował wraz z bratem i synem. Tym razem ofiarą morderstwa padł jeden z miejscowych krupierów. Śledztwo moim zdaniem nie miało do zaoferowania nic ciekawego. W znacznie większym stopniu potrafiły mnie zainteresować sceny skupiające się na działalności Savino i jego słowne potyczki z Lambem. Trochę zaintrygowała mnie Mia Rizzo, która może nieźle namieszać w interesach gangstera. Za największy plus epizodu uważam zakończenie, które skutecznie podsyciło moją ciekawość. Cały odcinek oceniam znacznie słabiej niż pilot, gdyż nadal nie udało mi się poczuć klimatu dawnej kolebki hazardu, a drugoplanowi bohaterowie po raz kolejny nie pokazali nic ciekawego. Mam nadzieję, że scenarzyści wezmą przykład z twórców "Person of Interest" i w miarę szybko złapią równowagę pomiędzy elementami proceduralnymi a wątkiem głównym, który na razie został zepchnięty na bok.
Private Practice 6x02 - Mourning Sickness
Tym razem lekarze z Seaside Wellness spotkali się na stypie Pete'a, która moim zdaniem wypadła całkiem interesująco i naturalnie. Scenarzyści postanowili, podobnie jak przed tygodniem, skupić się na losach głównych bohaterów, spychając na margines sferę medyczną serialu. Margines ten wypadł jednak równie atrakcyjnie, jak reszta odcinka. Historia pacjenta Sheldona - Nicka, odczuwającego pociąg seksualny do dzieci, zastała rozpisana bardzo dobrze i pozwoliła pod innym kontem spojrzeć na zjawisko pedofilii.
Wracając do wydarzeń rozgrywających się w domu Addison, to najbardziej tym razem podobały mi się chyba sceny z udziałem Violet, co mocno mnie zaskoczyło, gdyż nie przepadam za tą postacią. Tym razem jednak dostała od scenarzystów sporo świetnych scen i bez wątpienia była królową odcinka. Bardzo wyraźnie można było odczuć towarzyszące jej emocje po utracie męża. Najlepiej oczywiście oceniam sceny w łazience, które stanowiły solidną mieszankę dramatu i komedii. Właśnie takie połączenia lubię i uważam ze najbardziej naturalne. Tradycyjnie, bardzo dobrze wypadła również Charlotte i jej wypowiedzi na temat ciąży. Kate Walsh również dała popis swoich umiejętności aktorskich w scenie rozmowy telefonicznej z Derekiem.
Podsumowując, "Mourning Sickness" był moim zdaniem jednym z lepszych odcinków serialu od dłuższego czasu. Słodko-gorzki klimat sprawił, że na nowo odżyła we mnie sympatia względem bohaterów "Prywatnej Praktyki".
Hart of Dixie 2x01 - I Fall to Pieces
Po zaskakującym twiście w finale pierwszego sezonu, przyszła wreszcie pora na nową odsłonę przygód dr Zoe Hart i spółki. Myślałem, że po majowym zamieszaniu, scenarzyści pójdą w stronę dramatyzmu, tymczasem nowy sezon rozpoczął się w iście komediowym stylu. Przyjemnie było oglądać starego, bezczelnego Wade'a i rozhisteryzowaną Lemon. Myślę, że pozytywnie na dalszy rozwój wydarzeń może wpłynąć również wprowadzenie postaci Ruby - dawnej szkolnej miłości Levone'a, która mam nadzieję zagości w serialu na dłużej. Interesująco zapowiada się bowiem jej relacja nie tylko z burmistrzem ale przede wszystkim z Lemon, którą dawna pewność siebie zupełnie opuściła po rozstaniu z George'm. Pierwszą odsłonę nowego sezonu "Hart of Dixie" oceniam pozytywnie, głównie za sprawą sporej dawki humoru i sympatycznych bohaterów, za którymi zdążyłem się trochę stęsknić. Czekam na kolejne odcinki, ponieważ wizyty w zwariowanym Bluebell działają na mnie niezwykle odprężająco.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dodaj komentarz