Destiny - Revenge 2x01


Chyba na powrót żadnego innego serialu nie czekałem tak bardzo jak na kolejne odcinki "Revenge" i to nie tylko ze względu na Emily VanCamp, którą uwielbiam już od paru ładnych lat, ale również ze względu wciągającą fabułę tej produkcji.

UWAGA DALEJ SPOILERY

Po finale pierwszego sezonu byłem niemal pewny, że Victoria żyje, nie wyobrażałem sobie bowiem tego serialu bez Madeleine Stowe i twierdziłem, że twórcy podzielają moje zdanie. Jednak po obejrzeniu pierwszych 10 minut nowego epizodu zacząłem się zastanawiać czy aby na pewno królowa Hamptons powróci do gry. Przyglądałem się napisom wyświetlanym w jednej ze scen i na liście członków obsady zabrakło odtwórczyni tej postaci. Przez moment pomyślałem także, może scenarzyści planują jej ponowne pojawienie się dopiero w późniejszej części sezonu.

Na całe szczęście Victoria pojawiła się już w minionym epizodzie i muszę przyznać, że dopiero jej powrót skutecznie rozruszał akcję. W pierwszej połowie bowiem nieco wiało nudą. Na całe szczęście potem było już tylko lepiej. Tłumaczę to jednak tym, że scenarzyści musieli pokazać jak zmieniło się życie bohaterów podczas nieobecności Emily. Za bardzo dobry pomysł uważam połączenie Daniela i Ashley, co pozwoliło pokazać obłudę dziewczyny i jej desperację w dążeniu do awansu społecznego. Młody Grayson z kolei po raz kolejny udowodnił swoją niedojrzałość, wzdychając do Emily i ponownie sięgając po alkohol.

Ciekawie poprowadzono również wątek Charlotte, która zupełnie nie przypomina już zagubionej nastolatki z poprzedniego sezonu. Teraz jest znacznie bardziej świadoma reguł jakimi rządzi się jej świat. Choć w walce o dobra rodzinne opowiedziała się po stronie matki, to tak naprawdę obydwoje rodzice nadal umiejętnie nią manipulują. Konrad doprowadził do jej ponownego umieszczenia w zakładzie dla uzależnionych a Victoria nie zdradziła prawdziwych motywów swoich działań, które to właśnie po seansie pozostają dla mnie najbardziej interesującą zagadką.


W odcinku podobał mi się także motyw z wprowadzką Nolana do Emily, gdyż bardzo lubię ich razem i mam nadzieję na jak najwięcej wspólnych scen z udziałem tej dwójki w przyszłości. Liczę także na to, że Nolan dostanie od scenarzystów jakiś własny wątek, a nie będzie jedynie pomagierem swojej przyjaciółki, bo odnoszę wrażenie, że potencjał tej postaci nie jest do końca wykorzystywany.

Z kolei najsłabiej wypadł jak dla mnie wątek Jacka i Amandy. Jakoś nie potrafię dostrzec większego wpływu tej historii na fabułę serialu. Motyw ciąży wydaje mi się zbyt przewidywalny i nudny. Poza tym denerwuje mnie aktorka wcielająca się w Amandę. Myślę, że o wiele bardziej interesująco prezentowałaby się sytuacja, gdyby Jack i Emily byli razem, lecz na drodze do pełni szczęścia stałyby im tajemnice dziewczyny.

Kolejnym elementem, który niezbyt przypadł mi do gustu, była zmiana aktora grającego Takedę, ponieważ Hiroyuki Sanada i Cary-Hiroyuki Tagawa w ogóle nie są do siebie podobni, a wydaje mi się że jest to jedna z kluczowych dla fabuły postaci. Mogli nieco bardziej postarać się z podczas wyboru nowego odtwórcy tej roli. Pozostając przy dawnym mentorze Emily, muszę przyznać, że bardzo zaciekawiły mnie jego zamiary. Czekam z niecierpliwością na moment, w którym Aiden zawita do Hamptons.

Podsumowując, premierę drugiego sezonu "Revenge" oceniam dobrze, choć początkowe sceny nie pozwoliły mi zbyt szybko na nowo poczuć klimatu serialu. Po ciekawym zakończeniu stwierdzam jednak, że taki wstęp widocznie był potrzebny, gdyż pozwolił pokazać jak bardzo zmieniły się reguły gry. Czekam zatem na na kolejne odsłony drugiego rozdania i mam nadzieję, że będzie równie wciągające jak pierwsze, a może nawet i bardziej.

Dla ciekawskich wrzucam zapowiedź następnego odcinka:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

3 komentarze:

  1. świetna recenzja. Zgadzam się ze wszystkim co napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
  2. O ja, mnie też potwornie irytuje Margatita Levieva, a wątek ciąży fałszywej Amandy był w tym odcinku wciśnięty strasznie na siłę. Rażąco na siłę. Dobrze jednak wiedzieć, że Jack szczerze czuje coś tylko do Emily, ale z kolei szkoda, że w efekcie musi wierzyć, że jego dziecięca miłość to nieszczęsna katastrofa... Skomplikowane, ale wciągające ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. @Aeth
    Dobrze wiedzieć, że nie tylko mnie ta dziewczyna działa na nerwy ;)

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz