Piąty sezon "Private Pracitce" nie zakończył się może zbyt emocjonującym cliffhangerem, ale jednak finałowy odcinek skutecznie podsycił moją ciekawość. Zastanawiam się bowiem jaką decyzję podejmie Addison.
DALEJ MOŻLIWE SPOILERY
Czy przyjmie oświadczyny Sama, czy też zdecyduje się być z Jake'm (na co po cichu liczę).
Finałowy epizod piątej serii przyniósł ze sobą również rozwiązanie wątku ciąży Amelii, który oceniam jako jeden z lepszych pomysłów twórców serialu w ostatnim czasie. W ogóle odnoszę wrażenie, że cztery ostatnie odcinki były najlepszymi w całym minionym sezonie.
Niestety jako całość piąta odsłona "Private Pracitce" wypada najsłabiej spośród wszystkich do tej pory wyemitowanych. Wiele postaci straciło swój dawny urok, a dwie zaczęły mnie wybitnie irytować. Zacznę może po kolei.
Addison - jej monologi rozpoczynające i kończące poszczególne odcinki uważam za nudne i w wielu przypadkach nijak mające się do fabuły. Z kolei upór w staraniach o dziecko odbieram pozytywnie. Właśnie taką zdeterminowaną doktor Montgomery lubię. Denerwował mnie tylko jej związek z Samem, który zupełnie nie szanuje jej potrzeb i moim zdaniem w ogóle do niej nie pasuje.
Sam - ewidentnie nie wie czego chce. Poza tym od scenarzystów dostał jedynie interesujący wątek z Corinne. Przez resztę sezonu był raczej z boku pełniąc na zmianę role faceta Addison i lekarza, który równie często dba o dobro pacjentów jak i o własne zasady.
Pete i Violet - mam ich już dosyć. Tworzą moim zdaniem patologiczny związek, gdyż obydwoje są zawziętymi egoistami, a Lucasowi na pewno nie wyjdzie na dobre jeśli jego rodzice będą męczyli się ze sobą w nieszczęśliwym małżeństwie. Podobno Tim Daly ma odejść w najbliższym czasie z serialu. Trzymam kciuki, by te plotki okazały się prawdą.
Copper i Charlotte - moja ulubiona serialowa para dostała w tym sezonie ciekawy i dobrze rozpisany na wiele odcinków wątek, związany z pojawieniem się Erici i Masona, którego polubiłem. Uważam, że wcielający się w syna Coopera Griffin Gluck, bardzo dobrze odnajduje się w swojej roli.
Jake - moim zdaniem znacznie odświeżył serial i wniósł sporo pozytywnej energii, której ostatnio zaczęło bardzo brakować w Seaside Wellness. Odnoszę jednak wrażenie, że jego potencjał nie został do końca wykorzystany. Mam nadzieję, że dostanie większe pole do popisu w nadchodzących epizodach i będzie kimś więcej niż doradcą Amelii i adoratorem Addison.
Sheldon - został moim zdaniem trochę pominięty przez scenarzystów. Bardzo spoważniał w ostatnim czasie, co oceniam na duży minus, bo wcześniej wprowadzał do serialu sporo dobrego humoru. Denerwuje mnie również to, że tak zadurzył się w Amelii. Niezbyt mnie przekonuje ta jego postawa. Uważam, że świetnie pasował do Marli Thompkins, którą chętnie częściej oglądałbym w serialu.
Amelia - otrzymała chyba od scenarzystów najbardziej wypełniony emocjami wątek, który jednak początkowo był dla mnie trochę naciągany. Zbyt szybko poradziła sobie moim zdaniem z uzależnieniem a sama interwencja też nie do końca mnie przekonała. Z kolei skomplikowana ciąża wypadła świetnie. Bardzo ciekawy pomysł i dobra realizacja. Catherina Scorsone jako doktor Shepherd wypada moim zdaniem super.
Po piątym sezonie można zauważyć, że spin-off "Grey's Anatomy" wypala się. Wielu bohaterów bardziej męczy niż relaksuje. Pozostaje jednak kilka postaci, które moim zdaniem wciąż mają w sobie potencjał i być może w połączeniu z nowymi bohaterami mogłyby stworzyć coś ciekawego.
Póki co czekam na szósty sezon "Prywatnej Praktyki", który będzie liczył jedynie trzynaście odcinków i po zakończeniu którego Kate Walsh kończy swoją przygodę z produkcją. Jestem ciekaw czy stacja ABC zadecyduje się kontynuować ten serial bez głównej bohaterki.
Niestety,ale Cie zmartwię ;). To nie aktor grający Pete'a ma odejść z serialu a Kate Walsh (Addison). Ja mam bardzo mieszane uczucia co do tego sezonu. Owszem irytytował mnie Sam, zresztą jak w każdym sezonie, polubiłam Amelię i współczułam jej sytuacji, zawiodłam się postacią Addison, która sama nie wie czego chce, no może prócz wątku dziecka. Faktycznie pozytywnie oceniam Coopera i Charlotte, którą zawsze lubiłam, a co do Sheldona to dla mnie zawsze był nijaki. Na Jake'a się przyjemnie patrzy :P. Ogólnie ja nie spodziewam się jakichś wielkich rewolucji i zaskakujących wątków. Podobno już po pierwszym odcinku nowego sezonu będzie wiadomo z kim Addison będzie. I szczerze mam nadzieję, że jej sesje z psychologiem znikną, bo średnio cokolwiek wnoszą do serialu.
OdpowiedzUsuń