The Kahn Game - Pretty Little Liars 3x09


Wtorkowy odcinek "Pretty Little Liars" przebiegł moim zdaniem dość spokojnie, choć zapowiedź wskazywała na coś innego. Taka już funkcja filmików promujących, że mają zachęcić do oglądania. Spokojne tempo akcji nie wpłynęło jednak negatywnie na mój odbiór epizodu, który wypadł bardzo przyjemnie.

W "The Kahn Game" pojawili się dwaj nowi drugoplanowi bohaterowie oraz powróciła Ce Ce Drake, która może jednak, wbrew moim wcześniejszym przypuszczeniom, pokaże coś ciekawego. Spośród nowych postaci zdecydowanie bardziej interesująco zapowiada się brat Noela - Eric, który może okazać się powiązany z Ali i posiadać informacje dotyczące jej przeszłości. Z kolei Wesley - młodszy brat Fitza prawdopodobnie będzie pełnił jedynie funkcję dobrego znajomego Arii. Historia Maggie nie zainteresowała mnie zbytnio i stanowiła tylko nieudaną próbę podsycenia i tak już przesadzonej dramaturgii w związku Arii i Ezry.


Tytułowa gra w prawdę lub wyzwanie w domu Kahnów wypadła jak dla mnie całkiem przekonująco i została dość dobrze zagrana. Oczywiście nie uzyskaliśmy znowu żadnych odpowiedzi, ale sceny te oglądało się bardzo przyjemnie. Najbardziej podobała mi się oczywiście mimika Spencer. Myślę, że Trojan Bellisario ma zadatki na dobrą aktorkę i chętnie zobaczyłbym ją jeszcze kiedyś w jakimś serialu. 

Pozostając przy Spence, cieszy mnie fakt, że postanowiła skupić się na bardziej codziennych sprawach i swoich marzeniach, czyli naprawie zawiązku z Toby'm i dostaniu się na wymarzoną uczelnię. Myślę, że taka zmiana dodaje tej postaci naturalności. Dobrze, że scenarzyści w porę przestali robić z niej obsesyjną maniaczkę, która za życiowy cel obrała sobie demaskację 'A'.

Odnoszę również wrażenie, że twórcy zdali sobie już sprawę, że skupiając się głównie na wątku 'A' i tajemnicy śmierci Alison (choć ja nadal przypuszczam, że ona jednak żyje), długo nie uciągną tego serialu, dlatego nieco zwolnili tempa, rozbudowując inne wątki. Moim zdaniem wychodzi to serialowi na plus, ponieważ nadal ogląda się go bardzo przyjemnie. Wolę też śledzić inne historie, niż sztuczne sceny rodem z kiepskich horrorów, które zamiast wzbudzić we mnie niepewność, powodują jedynie rosnące uczucie irytacji.


Wracając jeszcze do "The Kahn Game", to najmniej interesowały mnie w nim sceny z udziałem Hanny i Caleba. Mam nadzieję, że ich związek szybko się posypie, bo Caleb ostatnio strasznie mnie drażni. Z kolei żałoba Emily po May'i została moim zdaniem przedstawiona bardzo wiarygodnie. Za najbardziej udane z obyczajowych wątków uważam jednak sceny z udziałem Ashley. Laurę Leighton ogląda mi się naprawdę świetnie. Chciałbym, by bardziej rozwinęli wątek matki Hanny, choć chyba nikłe są na to szanse.

Podsumowując, najnowszy odcinek "Pretty Little Liars" oceniam jako bardzo przyjemny, choć fabularnie nie wniósł nic szczególnego do głównego wątku serialu. Wolę jednak takie przyjemne zapychacze, niż odcinki w których fabularne nieścisłości są okraszone przestraszonymi minami głównych bohaterek.

Zapowiedź następnego odcinka:

6 komentarzy:

  1. Ja chyba ten serial oglądam dla mimiki Spencer ;) Uwielbiam postać jak i aktorkę :)
    Tajemnica przeszłości Ezry jakaś taka mało wciągająca. Wesley - zobaczymy, czy coś to zmieni, ale przebieg tej znajomości raczej przewidywalny.
    W książce był ciekawy wątek z portalem i randkami online (z udziałem mamy Arii) ale widzę, że nie wykorzystano tego pomysłu - a szkoda ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tylko była na jednej randce przez internet i tyle ale poznałą tego barmana dlatego przerwali wątek z randkami online ;)

      Usuń
  2. "Historia Molly nie zainteresowała mnie zbytnio i stanowiła tylko nieudaną próbę podsycenia i tak już przesadzonej dramaturgii w związku Arii i Ezry." - Nie miała na imię Molly tylko Maggie ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za zwrócenie uwagi i przepraszam za błąd. Już poprawione :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A moim zdaniem za bardzo przywiązują wagę do opłakiwania smierci Mayi przez Emily. Emily bardziej była związana z Alison, bo znała ją dłużej i z tego co nam wiadomo, podkochiwała się w niej, a jakoś za bardzo w pierwszych odcinkach nie ubolewała nad jej zniknięciem ( a potem jak się okazało - śmiercią). Drażni mnie to, że nie można przy niej nawet wspomnieć o Mayi, bo zaraz jest wielki płacz i oczywiście standardowe zdanie Em "to moja sprawa".
    Co do wątku Ash - lubię ją jako aktorkę, ale ten wątek nic szczególnego nie wnosi do serialu, najwidoczniej chcą tylko dobić do tych standardowych 40-44 minut...

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi się wydaje, że nie żyje Alison tylko jej bliźniaczka.

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz