Humor o smaku guacamole: Rob 1x01 – mini recenzja


W ubiegły czwartek stacja CBS wystartowała z nowym sitcomem pt. „Rob”. Serial opiera się na znanym schemacie. Facet poznaje rodzinę, swojej partnerki (tu już żony – po ślubie w Vegas). Jak w tego typu produkcjach bywa (zarówno serialowych jak i filmowych) więcej ich dzieli niż łączy. Co powoduje szereg zabawnych sytuacji.

Mamy tutaj zatem Roba – typowego Amerykanina, który ożenił się z Meksykanką Maggie. Znacznie od niego wyższą i młodszą. Stara on się przypodobać rodzinie swojej żony, ale słabo mu to wychodzi. Aktor wcielający się w tytułowego bohatera dość dobrze wypada w swej roli. Natomiast odtwórczyni Maggie jest dość nijaka. Może się jeszcze rozkręci? Mamy tutaj również rodziców panny młodej. Jej wujka i babcię. Oczywiście wszyscy są Latynosami, a nasz bohater będzie musiał odnaleźć się w ich zwariowanym towarzystwie.

Moim zdaniem wszyscy członkowie rodziny Maggie, poza nią samą, wypadli bardzo ciekawie. Zwłaszcza babcia Abuelita i wujek Hector. Najlepsza scena z Robem za babcią w dwuznacznej pozycji. Wręcz idealny moment, żeby powiadomić teściów o ślubie. Bardzo fajnie ukazane też jest małżeństwo rodziców Maggie. Fernando, to typowy pantoflarz, który z biegiem lat zaakceptował fakt, że to Rosa rządzi w tym związku. Nie walczy o swoje zdanie, bo tak mu wygodniej. Woli relaks z cygarem i szklanką tequili.

Ogólnie pilotowy odcinek uważam za pozytywne zaskoczenie i oceniam na 8/10. Na pewno będę oglądał dalej. Cieszy fakt, że miał dość dużą widownię i raczej dostanie drugi sezon. Okazuje się, że bazując na znanych schematach można stworzyć naprawdę zabawną komedię. Wystarczy kilka dobrych gagów i odpowiedni dobór aktorów.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz