Chciałem dziś ocenić kolejny odcinek „Once Upon a Time”, postanowiłem jednak, że lepiej zamiast wystawiać ocenę kolejnego epizodu, lepiej podzielić się kilkoma refleksjami na temat tej produkcji.
Muszę przyznać, że mimo, iż przyjemnie ogląda mi się ten serial, to nie spełnił moich oczekiwań. Fabuła jest dosyć interesująca ale nie trzyma jakoś szczególnie w napięciu, aczkolwiek było kilka interesujących momentów. Najlepiej pod tym względem wypadł odcinek poświęcony Archiemu Hopperowi, czyli serialowemu świerszczowi. Jednak to nie brak emocjonujących wydarzeń, jest tym, co zawiodło mnie w tej produkcji, ponieważ takowych nawet nie oczekiwałem. Tym co przemawia na niekorzyść tej produkcji jest brak klimatu. Niby wszystko ładnie i pięknie, sceneria Storybrooke też dobra, ale jakoś tego nie kupuję. Nie jest to na pewno wina kostiumów, które są świetnie wykonane (to właśnie one zachwyciły mnie w zwiastunie). Choć muszę przyznać, że niektóre poboczne postaci baśniowe zostały potraktowane trochę po macoszemu (np. Baba Jaga czy Maleficent). Do gry aktorów też nie mogę się przyczepić. Jednak sytuacje, w których znajdują się bohaterowie są na tyle słabo rozpisane, że nie możemy poznać dobrze charakteru tych postaci.
Muszę przyznać, że mimo, iż przyjemnie ogląda mi się ten serial, to nie spełnił moich oczekiwań. Fabuła jest dosyć interesująca ale nie trzyma jakoś szczególnie w napięciu, aczkolwiek było kilka interesujących momentów. Najlepiej pod tym względem wypadł odcinek poświęcony Archiemu Hopperowi, czyli serialowemu świerszczowi. Jednak to nie brak emocjonujących wydarzeń, jest tym, co zawiodło mnie w tej produkcji, ponieważ takowych nawet nie oczekiwałem. Tym co przemawia na niekorzyść tej produkcji jest brak klimatu. Niby wszystko ładnie i pięknie, sceneria Storybrooke też dobra, ale jakoś tego nie kupuję. Nie jest to na pewno wina kostiumów, które są świetnie wykonane (to właśnie one zachwyciły mnie w zwiastunie). Choć muszę przyznać, że niektóre poboczne postaci baśniowe zostały potraktowane trochę po macoszemu (np. Baba Jaga czy Maleficent). Do gry aktorów też nie mogę się przyczepić. Jednak sytuacje, w których znajdują się bohaterowie są na tyle słabo rozpisane, że nie możemy poznać dobrze charakteru tych postaci.
Znaczna większość głównych bohaterów jest mi po prostu obojętna. Nie wzbudzili mojej sympatii lub niechęci. W związku z czym ich losy nie wciągają aż tak bardzo. Moim zdaniem wina leży tutaj po stronie scenarzystów. Chyba źle rozpisali pojedyncze sceny, bo nie kupuję nikogo poza Śnieżką i Złą Królową. Tylko te dwie postaci zdołały mnie sobą zainteresować. Nadzieje wiążę też z Rumpelstiltskinem, który mam nadzieję jeszcze się rozwinie. Z kolei Emma w ogóle do mnie nie przemawia, a Henry irytuje. Książę też mógłby być ciekawy, ale rzadko się pojawia.
W związku z powyższym odcinki są bardzo nierówne. Ostatni bardzo mi się podobał, bo mieliśmy dużo Śnieżki, a mniej Emmy i prawie wcale Henry’ego.
Ogólnie serial oceniam na plus, bo nie jest klapą i przyjemnie się ogląda, ale uważam, że świetny pomysł nie został do końca dopracowany, w wyniku czego dobrzy aktorzy marnują się grając bezbarwne postacie. A żadna, nawet najbardziej ekscytująca historia nie zainteresuje, jeśli nie zżyjemy się z bohaterem, którego jest ona udziałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dodaj komentarz