Dwunasty odcinek 5 sezonu „Private Practice” pt. „Losing Battles” jest moim zdaniem dobitnym dowodem na spadek formy tego serialu.
Addison i Sam to para, która od dłuższego czasu działała mi na nerwy. Moim zdaniem w ogóle do siebie nie pasują. Ona powinna znaleźć kogoś, kto będzie na podobnym etapie życia, a jemu chyba przydałaby się jakaś młoda dziewczyna do zabawy. Niby twierdzi, że chce czegoś poważnego, ale nie liczy się z potrzebami drugiej osoby, więc chyba tak naprawdę nie potrzebuje związku. Pozostając jeszcze przy postaci dra Bennetta, to podobał mi się motyw jak z Sheldonem wypełniali swoje profile na portalu randkowym.
Addison i Sam to para, która od dłuższego czasu działała mi na nerwy. Moim zdaniem w ogóle do siebie nie pasują. Ona powinna znaleźć kogoś, kto będzie na podobnym etapie życia, a jemu chyba przydałaby się jakaś młoda dziewczyna do zabawy. Niby twierdzi, że chce czegoś poważnego, ale nie liczy się z potrzebami drugiej osoby, więc chyba tak naprawdę nie potrzebuje związku. Pozostając jeszcze przy postaci dra Bennetta, to podobał mi się motyw jak z Sheldonem wypełniali swoje profile na portalu randkowym.
Historia Joanny - pacjentki Violet niby ostra, ale jakoś mnie nie poruszyła. Chyba zbyt to spłycili. Podoba mi się jednak znajomość Violet z młodym Scottem.
Jedynym interesującym wątkiem jest dla mnie wątek Masona i jego chorej matki. Zakładam, że umrze ona w finale sezonu. Czekam aż powiedzą chłopcu o jej chorobie.
Postacią, która umila mi każdy odcinek, jest niezmiennie Charlotte. Addison i Amelia też dają radę. Kiedyś byłem jeszcze fanem Sheldona, ale to jego wzdychanie do młodszej siostry Dereka już mnie męczy. Wolałbym żeby dalej spotykał się z Marlą. Odcinek oceniam 6/10, co w skali tego serialu jest bardzo słabą oceną.
Mam nadzieję, że „Private Practice” wygrzebie się z tego fabularnego kryzysu. „Grey’s Anatomy” na tym etapie było w podobnej sytuacji, a teraz ma się świetnie. Niestety tutaj spadek formy idzie w parze ze znacznym spadkiem widowni, więc może być cancel. Obym się mylił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dodaj komentarz