Wyrzuty sumienia – One Tree Hill 9x04

Ostatni odcinek „One Tree Hill” pt. „Don’t you want to share the guilt” rozpoczyna się w szpitalu. To dość częste miejsce akcji w tym serialu. W przeciągu 8 sezonów byliśmy świadkami wielu wypadków i postrzeleń. Już na samym początku dowiadujemy się, że z Davisem wszystko w porządku. Choć lubię dramatyczne rozwiązania, to w tym przypadku ucieszyłem się, bo wiedziałem, że prowadzi to do szybkiego zakończenia głupiego wątku. Kolejna tragedia w Tree Hill? Jak dla mnie za dużo tego. Sprawa śmierci Keitha ciągnie się już wystarczająco długo. A teraz jeszcze doszłaby do tego Brooke rozpaczająca po śmierci dziecka. Moim zdaniem twórcy mogliby postawić na humor. Podobał mi się motyw z konkurencyjną restauracją oraz „zdradą” Moutha i Skillsa względem Brooke i Haley.
Wątek Moutha i Millie to po prostu tragedia. Obawiam się, że zmierzają ciągnąć to do końca sezonu. Jeśli w założeniu miało to być zabawne, to słabo wyszło. Z kolei za znacznie bardziej przyjemną uważam historię Chase’a. Na temat Clay’a i Ouinn nie będę się nawet wypowiadał, bo aż brak słów. Naprawdę wystarczyłaby odrobina dobrej woli, by odświeżyć ten serial. Powrót Kellera był świetnym posunięciem, ale chyba nie do końca wykorzystanym. Postać Brooke też nadal ma potencjał, było to widać zwłaszcza, gdy rozmawiała z kelnerką zatrudnioną u konkurencji. Dlaczego więc scenarzyści serwują jej pełne dramatyzmu i czułości wątki, przy których całkowicie się marnuje?

Zaciekawiła mnie końcówka? Ciekawe co wymyślą. Gdyby nie było przecieków, że Lafferty zagra w przynajmniej połowie sezonu obstawiałbym śmierć jego postaci. Choć wydaje mi się, że i tak mogą kogoś uśmiercić, wskazywałaby na to zdmuchnięta świeca. Ale może już sobie dopowiadam. Ogólnie odcinek oglądało się dość dobrze, znacznie przyjemniej niż poprzedni epizod.  Jednak cieszę się, że kończą serial, bo ewidentnie brak im sensownych pomysłów. Oceniam 7/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz