Czternasty odcinek piątego sezonu „Private Practice”
zatytułowany „Too Much” oglądało mi się bardzo przyjemnie.
Medyczny przypadek, czyli pacjentka na detoksie, zainteresował mnie. Byłem ciekaw komu postanowią przyznać opiekę nam małym Eli. Moim zdaniem podjęli złą decyzję, bo wątpię, żeby kobieta odstawiła dragi. Dziwię się też, że Diana tak szybko to zaakceptowała.
Medyczny przypadek, czyli pacjentka na detoksie, zainteresował mnie. Byłem ciekaw komu postanowią przyznać opiekę nam małym Eli. Moim zdaniem podjęli złą decyzję, bo wątpię, żeby kobieta odstawiła dragi. Dziwię się też, że Diana tak szybko to zaakceptowała.
Wątek choroby Erici wypadł bardzo fajnie. Zwłaszcza sceny z
udziałem Charlotte i Masona. Ciekaw jestem czy Derek będzie w stanie usunąć
guza. Szczerze mam nadzieję, że twórcy nie zaserwują nam happy endu. W ogóle
ten cały crossover chyba obali moją teorię o śmierci Erici w finale sezonu. Bo
pewnie to już teraz albo ją wyleczą, albo uśmiercą.
Trochę zawiodła mnie postawa Addison. Rozumiem wypad na
jednorazowy seks do Sama. Tylko dlaczego ona znowu zaczyna angażować się w jego
problemy? Moim zdaniem powinna skupić się na własnych potrzebach, bo Bennett ma
ją w głębokim poważaniu. Lepiej zakręciłaby się koło Jake’a, który bardziej by
ją docenił.
Dobrze, że było tak mało Peta i Violet. Ewidentnie widać, że
wciąż im na sobie zależy i pewnie wkrótce znów będą razem.
Epizod oceniam 8/10. Miło spędzone 40 minut. Oby tak dalej, a z radością będę oczekiwał 6-tej serii.
Epizod oceniam 8/10. Miło spędzone 40 minut. Oby tak dalej, a z radością będę oczekiwał 6-tej serii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dodaj komentarz