Piąty i szósty odcinek drugiego sezonu "Revenge" zawiodły mnie do tego stopnia, że postanowiłem na chwilę zaprzestać śledzenia krucjaty Emily Thorne, która zaczęła zmierzać w dość dziwnym kierunku.
Oglądając siódmy epizod ucieszyłem się zatem, że twórcy zdecydowali się zakończyć dwa niezbyt udane wątki, które w ostatnim czasie skierowały serialową historię na zły tor. Pierwszym z nich było śledztwo Masona Traedwella, który niebezpiecznie zbliżył się do poznania prawdziwej tożsamości i motywów działania Emily. Zaprezentowane rozwiązanie tej kwestii nie do końca mnie usatysfakcjonowało, ale także nie zraziło zanadto brakiem logiki.
Kolejnym elementem, który bardzo negatywnie odbił się na całym serialu, była historia Kary. Na szczęście twórcy w porę zdali sobie sprawę z własnego błędu i postanowili pozbyć się niezrównoważonej matki głównej bohaterki, wręczając jej potrzebne lekarstwa i dając szansę na nowy start w innym miejscu. Przyznam szczerze, że liczyłem na to, iż Kara padnie ofiarą morderstwa, stawiając tym samym przed swą córką kolejne zadanie, lecz zaprezentowane rozwiązanie również jestem w stanie zaakceptować. Martwi mnie jednak ryzyko powrotu Kary w późniejszych odcinkach, który mam nadzieję nigdy nie nastąpi.
O ile matka Emily niezbyt przypadła mi do gustu, o tyle retrospekcję z udziałem matki Victorii uważam za udaną próbę przedstawienia źródła oziębłej postawy królowej Hamptons. Niestety sama scena przy stole, podczas której Victoria zdradziła wybrankowi Marion jej mroczne sekrety, wypadła moim zdaniem zbyt teatralnie i mało wiarygodnie. Reakcja Bena, który wystrzelił niczym z procy, z powodzeniem natomiast sprawdziłaby się w "Modzie na sukces".
Pozostając przy retrospekcji z ósmego odcinka, za jej najmocniejszy punkt uważam sceny przedstawiające początek znajomości Emily z Aidenem i Ashley. Historia z udziałem rosyjskiej mafii miała ciekawy klimat i stanowiła udany przerywnik dla przydługawych rozmów toczonych w rezydencji Graysonów. Słabo natomiast oceniam wydarzenia związane z przeszłością Porterów i Nolana, przy czym ta druga historia oraz postać Marco Romero, dają nadzieję na ciekawy rozwój biznesowych rozgrywek pomiędzy Grayson Global i NolCorp.
Pozostając przy retrospekcji z ósmego odcinka, za jej najmocniejszy punkt uważam sceny przedstawiające początek znajomości Emily z Aidenem i Ashley. Historia z udziałem rosyjskiej mafii miała ciekawy klimat i stanowiła udany przerywnik dla przydługawych rozmów toczonych w rezydencji Graysonów. Słabo natomiast oceniam wydarzenia związane z przeszłością Porterów i Nolana, przy czym ta druga historia oraz postać Marco Romero, dają nadzieję na ciekawy rozwój biznesowych rozgrywek pomiędzy Grayson Global i NolCorp.
Po seansie dwóch kolejnych odcinków "Revenge" stwierdzam z zadowoleniem, że serial powoli podnosi się po wcześniejszych wpadkach. Wątpię jednak, by tej historii udało się wrócić do świetnej formy z poprzedniego sezonu.
Na koniec wrzucam zapowiedź następnego odcinka:
Tak jak ty zawiodłem się 5 i 6 odcinek i również mnie 7 zadowolił. Dobrze, że z 8 będzie podobnie. I bardzo dobrze bo na tyle polubiłem bohaterów w S01 że rozstanie byłoby z nimi bolesne, a takiej historyjki jak ta z Karą nie zniósłbym przez cały sezon. Jeszcze tylko niech pozbędą się Porterów i faux Amandy i będzie jeszcze lepiej.
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej teraz interesuje wątek interesów Daniela i konflikt biznesowy GG z NC, bo wiele rzeczy nie zostało jeszcze do końca wyjaśnionych. Liczę na to, że szybko wyklaruje się też jakiś inny mocny wątek, który popchnie akcję w ciekawym kierunku.
UsuńJeśli chodzi o Amandę, to mnie już tak nie irytuje, lecz Porterowie coraz bardziej ;)