Po komplikacjach z zeszłego tygodnia życie Olivera wróciło do normy. Pytanie jednak czy nie zbyt szybko?
Moim zdaniem nie. Wręcz przeciwnie, uważam, że scenarzyści słusznie postanowili nie przedłużać rozwiązanego w poprzednim odcinku wątku, który po szczęśliwym finale nie miał już zbyt wiele do zaoferowania. Nie mam jednak wątpliwości, że odbije się on jeszcze w życiu serialowego bohatera szerokim echem w najmniej spodziewanym momencie. Dobrze, że tym razem twórcy pozwolili Oliverowi odpocząć od krążących wokół niego podejrzeń i ponownie skupili się na jego misji, pomijając przy tym całkowicie jego relację z Laurel, która do tej pory była istotną częścią każdego epizodu. Takie posunięcie pozwoliło odpocząć nieco od romantycznego wątku, który w nadmiarze szybko mógłby stać się męczący.
W "Legacies" najbardziej podobało mi się połączenie misji Olivera z jego przeszłością, które w trafiony sposób pokazało jak dawne interesy Roberta wpłynęły na życie jego syna oraz, że grzechy rodziców często odbijają się na dzieciach. Takie rozwiązanie pozwoliło bowiem scenarzystom po raz kolejny w nienachalny i wiarygodny sposób przybliżyć nam portret psychologiczny głównego bohatera, który zmaga się z demonami przeszłości.
Nieco uwagi poświęcono również jego relacji z matką, znajdując przy tym miejsce na kilka humorystycznych dialogów, toczących się wokół osoby Cartera Bowena - "idealnego" kolegi Olivera ze szkoły średniej. To właśnie ten zabawny aspekt wątku podobał mi się najbardziej. Pozostałe sceny, już niekoniecznie. Niezbyt logicznie i mało wiarygodnie wypadła moim zdaniem rozmowa, podczas której Moira mówi synowi, że nie do końca rozumie dlaczego powrócił do domu, skoro nie ma dla niej w ogóle czasu. Wyglądało to trochę jak nie do końca udana próba zbudowania dramaturgii, którą w niewielkim stopniu pozwoliła zrekompensować ostatnia scena epizodu.
Kolejnym równolegle prowadzonym wątkiem była relacja Tommy'ego i Laurel, która została pokazana w nieco humorystyczny ale i interesujący sposób. Mogliśmy bowiem zauważyć, że Merlyn darzy ją prawdziwym uczuciem, które spotyka się z pewnego rodzaju wzajemnością. Jestem bardzo ciekaw jak dalej twórcy poprowadzą ten miłosny trójkąt, o ile tylko wątek będzie w miarę oszczędnie dawkowany.
Podsumowując, "Legacies" oceniam jako całkiem udany zwrot w kierunku działalności Zielonej Strzały. Wątek proceduralny przyćmił bowiem nieco pozostałe historie. Myślę jednak, że takie rozwiązanie może wyjść serialowi tylko na plus, gdyż produkcja o komiksowym bohaterze nie może bazować jedynie na rodzinnych i miłosnych dramatach. Poświęcenie większej uwagi działalności zakapturzonego Olivera i jego przekonaniom odbieram zatem pozytywnie i uważam, że po nieco przegadanym "Damaged" właśnie taki odcinek był potrzebny, by przywrócić serialowej historii wcześniejszą równowagę.
Na deser wrzucam zapowiedź następnego odcinka, którego premiera będzie miała miejsce dopiero 28 listopada:
Wpis zastał opublikowany również na łamach serwisu ArrowTV.pl.
Mi się średnio podobało. Nic nie wnoszący wątek Merlyna i Lauriel, Thea cierpiąca na amnezję i wtórne już rozterki Olivera. Najlepiej w tym serialu wypadają sceny akcji, reszta jest niestety daleko w tyle.
OdpowiedzUsuń