Once Upon a Time 2x07 - "Child of The Moon"


Przez kilka ostatnich tygodni "Once Upon a Time" oglądałem z ogromnym zaciekawieniem, a kolejne odcinki sprawiały, że serialowa historia wciągała mnie jak nigdy dotąd. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy i dla mnie właśnie skończyło się tym razem. Po trzech z rzędu świetnych epizodach przyszła bowiem kolej na znacznie słabszy "Child of The Moon", który skupił się głównie na wątku Ruby, czyniąc ją główną bohaterką zarówno wydarzeń rozgrywających się w Storybrooke, jak i retrospekcji osadzonej w baśniowym świecie.

DALEJ SPOILERY

Niestety żaden aspekt przygód Czerwonego Kapturka nie potrafił mnie zainteresować, co dziwi mnie tym bardziej, gdyż do tej pory uważałem, że jej losy mają w sobie potencjał na ciekawą i świeżą opowieść. Oglądając najnowszy odcinek miałem wrażenie, że scenarzyści podzielali moje odczucia, gdyż obie historie były napakowane akcją i zaskakującymi wydarzeniami. Działo się naprawdę sporo i momentami było nawet trochę groźnie. Wszystko to jednak zostało pozbawione wyrazu i emocji. Zabójstwo matki Red w ogóle mnie nie poruszyło. Nie przejąłem się również tym, że mieszkańcy Storybrooke planują zabić Ruby, a rozmowa Davida z wilkiem wypadła mało przekonująco i pozwoliła na zbyt szybkie rozwiązanie problemu. Albert Spencer jako czarny charakter epizodu również bardzo mnie zawiódł, gdyż zabrakło mu jakiejś głębi i tajemniczości, które można zaobserwować u Golda czy Reginy. Uratował się tylko spaleniem kapelusza, czym w interesujący sposób skomplikował misję Davida.


I tak właśnie przechodzę do pozostałych serialowych wątków, które w "Child of The Moon" zostały całkowicie zepchnięte na margines. Moim zdaniem to właśnie był największy błąd scenarzystów. Myślę, że historia Red przeplatana z innymi wątkami byłaby znacznie bardziej strawna. Właściwie na uwagę zasługują tutaj jedynie sny Aurory i Henry'ego, które coraz bardziej mnie intrygują. Mam nadzieję, że twórcy ciekawie rozwiną ten motyw.

Podsumowując, najnowszy odcinek "Once Upon a Time" wypadł blado w porównaniu do kilku wcześniejszych epizodów. Zabrakło lekkości i przyjaznego klimatu, które jak mylnie sądziłem zagościły w serialu już na dobre. Niestety historia Ruby była zbyt oderwana od pozostałych wątków. Czyżby scenarzyści wracali do rozwiązań z pierwszego sezonu, gdzie odcinki były bardzo nierówne i często brakowało spójności? Mam nadzieję, że nie. Czekam na kolejny epizod i liczę na poprawę formy.

Zapowiedź prezentuje się całkiem przyjemnie, oby odcinek też taki był:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

1 komentarz:

  1. Zgadzam się odcinek słabszy. Relacja Ruby z matką i to jak łatwo jednak pod koniec odcinka ja zabiła, wprowadzenie przystojniaka, by też równie szybko go uśmiercić, szkoda. Znowu najlepsza była scena Golda i sen Henrego - to jest ciekawe i ma potencjał. pewnie w kolejnych odcinkach jakoś będą się wymieniać informacjami i wspólnymi siłami z "obu stron" szukać sposobu na przejście między światami ;-).

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz