Historia pewnej miłości... - Lars and The Real Girl


Ostatnio miałem okazję obejrzeć film z Ryanem Goslingiem w roli głównej, przedstawiający historię Larsa - młodego mężczyzny, który zakochuje się w Biance. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jest ona lalą, kupioną w internetowym sklepie dla dorosłych.

DALEJ MOŻLIWE SPOILERY

Po obejrzeniu trailera byłem raczej nastawiony na lekką komedię, tymczasem otrzymałem całkiem wzruszający dramat z humorystycznymi elementami. Film bowiem okazał się dość wnikliwym spojrzeniem na zmiany zachodzące w psychice osoby żyjącej w nieustannym strachu przed bliskością drugiego człowieka. Twórcy w trafny sposób pokazali jak Lars za pomocą Bianci poradził sobie z własnymi fobiami. Rozwój ich związku był bowiem całkowicie uzależniony od jego potrzeb. Wyimaginowana wybranka była przewodniczką, która wprowadziła go w życie lokalnej społeczności i pozwoliła stworzyć solidne fundamenty pod bliższe relacje z innymi ludźmi.

Oglądając historię Larsa współczułem mu, ale także i zazdrościłem. Któż z nas nie chciałby otaczać się życzliwymi ludźmi, którzy służą pomocą w walce z naszymi fobiami i problemami życia codziennego? Bardzo podobał mi się sposób przyjęcia Bianci przez mieszkańców miasteczka. Najbardziej rozbawiła mnie scena, w której Lars uświadomił sobie, że jego wybranka prowadzi bardziej aktywne życie towarzyskie niż on sam. Dla bohatera był to chyba moment przełomowy, gdyż właśnie wtedy w jego związku zaczęły pojawiać się problemy.


Poza wzruszającą opowieścią, odwołującą się do takich wartości jak empatia, tolerancja czy odwaga, w filmie Craiga Gillespie na uwagę zasługuje również genialna kreacja Goslinga, któremu udało się stworzyć zabawny i jednocześnie bardzo wiarygodny portret ograniczonego, wystraszonego mężczyzny, który już od pierwszych scen wzbudza sympatię widza. Jest to już kolejna świetna rola tego aktora, którego do tej pory widziałem w zupełnie innych lecz równie udanych odsłonach.

Po seansie "Lars and The Real Girl" wiem, że muszę w najbliższym czasie zobaczyć "Wszystkie wcielenia Tary", w których Gillespie również maczał palce. Tymczasem tym z Was, którzy jeszcze nie mieli okazji zobaczyć filmu, gorąco polecam. Jeśli jednak nie udało mi się Was przekonać, to niżej wrzucam trailer.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz