W tym tygodniu scenarzyści "Once Upon a Time" postanowili nieco przybliżyć nam wydarzenia z przeszłości Emmy oraz przedstawić przebieg wyprawy po zaczarowany kompas.
Już na samym początku poznaliśmy tożsamość mężczyzny z premiery sezonu, który okazał się być ojcem Henry'ego. Wątek historii Emmy został rozpisany w ciekawy i dynamiczny sposób, co uczyniło go bardzo wciągającym i lekkim zarazem. Rabunki dokonywane przez parę zakochanych oglądało się bardzo przyjemnie a Jennifer Morrison wyglądała uroczo w okularach i spiętych włosach. Przedstawiona historia spowodowała, że poczułem ogromną sympatię do panny Swan i teraz na pewno będę kibicował jej o wiele bardziej niż dotychczas. Najmocniejszym punktem tej historii było jednak, jak dla mnie, pojawienie się Augusta i jego wpływ na dalszy przebieg wydarzeń. Cieszy fakt, że twórcy nie zapominają o pozostałych bohaterach i umiejętnie łączą ze sobą poszczególne elementy serialowej opowieści. Moją ciekawość skutecznie podsyciła również zawartość walizki Pinokia. Jestem ciekaw, co takiego skrywało się jej wnętrzu.
Drugi wątek odcinka wypadł moim zdaniem nieco mniej atrakcyjnie, choć również dosyć ciekawie. Wyprawa Emmy i Hook'a do posiadłości olbrzyma wbrew moim obawom nie raziła zanadto słabymi efektami komputerowymi a cały wątek został dosyć szybko i sprawnie poprowadzony. Postać olbrzyma wypadła moim zdaniem całkiem przekonująco a jego skarbiec był całkiem przyjemny dla oka. Najbardziej jednak podobały mi się rozmowy Emmy z Hook'iem, którego lekko szelmowskie odzywki wypadły całkiem zabawnie. Pozytywnie zaskoczyła mnie również postawa kobiety, która nie potrafiła w pełni zaufać kapitanowi i zdecydowała się pozostawić go w posiadłości olbrzyma.
W "Tallahassee" najbardziej jednak zaintrygował mnie motyw koszmarów sennych Aurory i Henry'ego, które tym razem stały się udziałem zaserowanego przez twórców cliffhangera. Jestem bardzo ciekaw jak dalej rozwinie się ten wątek i cóż to za tajemniczy pokój bez drzwi i okien stanie w płomieniach.
Po seansie szóstego odcinka drugiego sezonu odnoszę wrażenie, że historia przedstawiona w "Once Upon a Time" dopiero teraz przeżywa pełny rozkwit. Scenarzyści tworzą coraz więcej nowych, interesujących wątków i umiejętnie przeplatają je ze sobą, powoli odsłaniając przed widzem kolejne elementy fabularnej układanki, które łączą się w zaskakująco logiczną całość. Póki twórcy sami nie pogubią się w swej opowieści, to jestem spokojny o przyszłość serialu i z chęcią zasiądę do kolejnych epizodów.
Na deser wrzucam zapowiedź następnego odcinka:Po seansie szóstego odcinka drugiego sezonu odnoszę wrażenie, że historia przedstawiona w "Once Upon a Time" dopiero teraz przeżywa pełny rozkwit. Scenarzyści tworzą coraz więcej nowych, interesujących wątków i umiejętnie przeplatają je ze sobą, powoli odsłaniając przed widzem kolejne elementy fabularnej układanki, które łączą się w zaskakująco logiczną całość. Póki twórcy sami nie pogubią się w swej opowieści, to jestem spokojny o przyszłość serialu i z chęcią zasiądę do kolejnych epizodów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dodaj komentarz