Suits 2x16 - "The War"


Jestem właśnie po finałowym odcinku drugiego sezonu "Suits", który przypomniał mi dlaczego właśnie ten serial jest obecnie moim prywatnym numerem jeden. Postaram się nieco stonować z zachwytami, choć przyznam, że nie będzie to łatwe zadanie ;)

DALEJ SPOILERY

Tak to już chyba jest w życiu, że porażka bardziej zbliża ludzi do siebie, niż sukces. Podobne wrażenie można odnieść przyglądając się najświeższym wydarzeniom w Pearson..., no właśnie? Jestem bardzo ciekaw czyje nazwisko zawiśnie na miejscu Hardmana. Mogłoby się wydawać, że zwycięstwo nad Danielem, które mogliśmy oglądać w zeszłym tygodniu doprowadzi w kancelarii do sielankowej nudy. Nic bardziej mylnego. Scenarzyści przygotowali dla nas bowiem naładowaną emocjami bombę, od której nie sposób było się oderwać.

Planowana fuzja z Edwardem Darbym wyraźnie podrażniła ego Harvey'a, który postanowił wezwać przyszłego wspólnika szefowej na pojedynek. Postawa Spectera wyraźnie odbiła się na jego relacji z Jesscicą, tworząc pomiędzy dwójką, jak mogłoby się dotychczas wydawać przyjaciół, konflikt, który był siłą napędową odcinka i prawdopodobnie w dużym stopniu ukierunkuje także dalszy rozwój wydarzeń.


Konfrontacja Harvey'a z Jesscicą wypadła naprawdę imponująco, a mina Spectera po rozmowie w łazience przebiła moim zdaniem aktorskie dokonania Machta, które dotychczas widzieliśmy w "Suits". Ta twarz w oszczędny sposób wyrażała całą gamę emocji towarzyszących kancelaryjnemu wyjadaczowi, który niespodziewanie doświadczył bolesnej porażki.

Sytuacja w kancelarii negatywnie odbiła się również na relacji Harvey'a z Mike'm, który aby uniknąć poważnych kłopotów musiał wesprzeć działania Jessici, kosztem lojalności wobec przełożonego. 

Powstałe zamieszanie doprowadziło jednak także do kilku pozytywnych zmian, aczkolwiek zginęły one w gęstniejącej atmosferze. Na myśli mam tutaj poprawę stosunków Spectera z Littem i ponowną szansę dla związku Mike'a i Rachel, między którymi wreszcie zobaczyłem jakąś chemię. Poza tym uważam, że panna Zane w ostatnich odcinkach została pokazana z nieco innej, znacznie ciekawszej strony.

Sceny z udziałem Louisa i Donny bez wątpienia były najmniej emocjonujące w całym finale i pozwoliły twórcom nieco rozładować napięcie. Donna miała okazję, by dokonać krótkiej, lecz bardzo treściwej i chyba trafnej analizy zachowań Harvey'a w relacjach z kobietami, a Louis bawił nas przekomarzając się z Nigelem Nesbittem.


Podsumowując, finał drugiego sezonu "Suits" miał wszystko to, za co mieć powinien: przemyślaną fabułę, sporo emocji, humor i zapowiedź wyraźnych zmian na horyzoncie, które z całą pewnością pozytywnie odbiją się na jakości kolejnych odcinków. Dostałem zatem właśnie kolejny powód, by czekać do lata.

Na koniec przyznaję się bez bicia: niezbyt wyszło mi opanowanie zachwytów, no ale jak tu nie kochać tego serialu? ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

7 komentarzy:

  1. Chyba zabiorę się za ten serial, na Projekcie Haven jest mega konkurs z tym związany i widzę, że dużo osób to ogląda 0_0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze polecam:) Naprawdę dobrze zagrany i napisany serial. Pierwszy sezon jest bardzo przyjemny, ale scenariusz w drugim to dla mnie rewelacja.

      Usuń
  2. Eh w dwa dni pochłonęłam pierwszy sezon :P, zabieram się za drugi. Super jest! Oglądasz The Good Wife? też świetny serial prawniczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądam i bardzo lubię, ale jestem kilka odcinków w tyle. Postaram się coś skrobnąć jak nadrobię. Na "The Good Wife" muszę mieć dzień po prostu, a "Suits" mi łatwiej wchodzi ;)

      Usuń
  3. Widziałam finałowy odcinek dopiero w sobotę. Chyba jeden z lepszych odcinków w ogóle. Scena w łazience, Louis, relacje Harvey - Jessica. Szczególnie spodobała mi się scena, w której Mike spoileruje Edwardowi :) Dobrze, że Rachel się dowiedziała o sekrecie Mike'a. Przynajmniej w tym odcinku nie była tak irytująca i dostała coś sensowniejszego do zagrania niż sceny użalania się nad sobą. Generalnie finałowy odcinek zapowiada zwiększoną dawkę emocji w 3 sezonie. Bardzo się cieszę i z niecierpliwością czekam na czerwcowe epizody ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Suits to rewelacyjny serial filmowy. Co w nim lubię? Przede wszystkim mistrzowskie dialogi i perfekcyjną grę wszystkich aktorów. Jest też doskonała muzyka, która dla mnie ma duże znaczeni. Każdy jest znakomity i trudno kogoś wyróżnić. Z drugiej strony na pewno ten film nie jest dla każdego. Wymaga skupienia, uważnego czytania dialogów (dobrze, że nie ma lektora) i kontemplacji tego specyficznego klimatu. To tak jakbym słuchał Mahlera. O ile Mozart jest do przełknięcia dla każdego, to symfonie Mahlera doceni tylko smakosz. Ten serial jest dla wyrafinowanych smakoszy filmowych.

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz