Smash 2x01-02 - "On Broadway", "The Fallout"


Wczoraj stacja NBC wyemitowała dwa pierwsze odcinki nowego sezonu "Smash", które były przeze mnie dość mocno wyczekiwane. Od dłuższego czasu w sieci można było natknąć się na wypowiedzi twórców, którzy zgodnie zapowiadali, że kolejna odsłona serialu będzie lepsza od swojej poprzedniczki i w większym stopniu skupi się na samym musicalu, niż na osobistych dramatach bohaterów. Zastanawiałem się wtedy czy istnieje konieczność ulepszania czegoś, co już i tak jest bardzo dobre.

DALEJ MOŻLIWE SPOILERY

Okazuje się, że moje wątpliwości w dużej mierze były uzasadnione. Zacznę może jednak od pozytywnych zmian, których niestety jest bardzo niewiele. Ograniczają się one bowiem jedynie do wprowadzenia nowych postaci, z których na pierwszy plan wysuwa się Jimmy Collins - utalentowany muzycznie barman, który bardzo szybko zwraca uwagę Karen. Wcielający się niego Jeremy Jordan dał świetny popis swoich wokalnych umiejętności w końcowej scenie pierwszego odcinka wykonując wpadający w ucho numer "Broadway, Here I Come". Na uwagę zasługuje również gościnny występ Jennifer Hudson w roli gwiazdy broadwayowskiej estrady - Veronici More.

Niestety fabuła dwóch pierwszych odcinków nowego sezonu "Smash" pozostawia wiele do życzenia. Zabrakło bowiem dobrze nakreślonych wątków, które zachęcałyby do dalszego śledzenia losów bohaterów. Poza tym zupełnie nie przemawia do mnie nowy wizerunek Karen, której zachowanie w stosunku do Ivy zupełnie moim zdaniem nie pasuje do tej postaci.


Fabularnie najlepiej oceniam sceny z udziałem Toma i Julii, których przyjaźń dalej stanowi niezwykle wiarygodną relację w porównaniu z innymi związkami i zależnościami łączącymi pozostałych bohaterów serialu. Szkoda tylko, że nieporozumienia między partnerami zostały rozpisane jedynie na dwa odcinki, gdyż nie dają już widoków na interesujący rozwój wydarzeń w przyszłości.

Po zakończonym seansie muszę stwierdzić, że póki co obietnice twórców jedynie częściowo się sprawdziły. Owszem dostaliśmy mniej osobistych dramatów, lecz nie na rzecz wydarzeń związanych z musicalem, a nudnych scen o niczym. Zabrakło ciekawych dialogów i wiało nudą, zwłaszcza w drugim epizodzie, w którym znalazło się miejsce jedynie dla trzech utworów muzycznych.

Na całe szczęście warstwa muzyczna serialu nadal pozostaje bez zarzutu. Mam nadzieję, że w kolejnych odcinkach "Smash" wróci na właściwe tory, bo forma jaką zaprezentowano nam w tym tygodniu (zwłaszcza w drugim odcinku) nie zachwyca.

Na deser zapowiedź kolejnych odcinków:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz