Sentymentalnym okiem cz. 10 - Roswell


Podczas przygotowywania rankingu czołówek przypomniałem sobie o kolejnym serialu młodzieżowym, do którego mam spory sentyment. Mowa tutaj o "Roswell", opowiadającym historię szóstki licealistów, których połączyła wspólna tajemnica. Stąd też zapewne wziął się polski podtytuł serialu: "W kręgu tajemnic". Produkcja powstała na podstawie cyklu książek "Roswell High" Melindy Metz, których lektura sprawiała mi nie mniejszą przyjemność.

Początkowo to właśnie szóstka bohaterów, próbujących ukryć ważną tajemnicę przed szeryfem i jego synem, stanowiła trzon fabularny serialu. Później jednak pojawiła się nowa bohaterka, jeden z członków paczki został uśmiercony przez scenarzystów, a reguły gry uległy znaczącym zmianom. Jaki sekret skrywali bohaterowie tej "nieziemskiej" produkcji? Otóż troje z nich było kosmitami. Choć to pewnie już wiecie;)

DALEJ MOŻLIWE DROBNE SPOILERY

Poza wspólnymi misjami serialowych bohaterów, polegającymi głównie na utrzymaniu wspomnianego sekretu lub poznaniu nowych faktów, w "Roswell" nie mogło zabraknąć również typowych dla młodzieżowej produkcji wątków miłosnych. I tak na główną parę serialu wykreowani zostali Liz i Max, których uczucie musiało dostać rzecz jasna szczęśliwe zakończenie w finałowym odcinku. Szkoda, że równie łaskawie twórcy nie potrakotwali chociażby Isabel, która nie wiedzieć dlaczego porzuciła męża, by wieść "kosmiczne" życie u boku brata i jego wybranki. Pamiętam, że to właśnie rozwiązanie wątku Isobel najbardziej mnie zdenerwowało, podczas oglądania ostatniego odcinka "Roswell".


Dziś po latach kiedy wspominam tę produkcję z wielkim sentymentem, zastanawiam się czy byłbym jeszcze w stanie do niej wrócić. Pamiętam, że kiedyś bardzo lubiłem Liz, Maxa i Isabel. Największą sympatią darzyłem jednak Marię, która moim zdaniem wprowadzała do serialu najwięcej pozytywnej energii. Początkowo kibicowałem jej związkowi z Michaelem, lecz później chłopak o duszy buntownika zaczął mnie irytować swoją głupotą i brakiem wyrazu. Z kolei za Alexem nigdy nie przepadałem jakoś szczególnie, więc nie odczułem jego braku w ostatniej odsłonie serialu, który doczekał się jedynie trzech sezonów.

Do dziś pamiętam  pierwsze zapowiedzi "Roswell" na Polsacie z kawałkiem "Here With Me" w tle. To właśnie muzyka i tajemniczy klimat promującego filmiku zachęciły mnie wówczas do nocnych seansów. Serial nadawano bowiem w niedziele o nieludzko późnej porze. Wiem, że wtedy było warto męczyć się na poniedziałkowych lekcjach i walczyć ze zmęczeniem. Ale czy dziś "Roswell" nadal potrafiłby mnie zainteresować? Trudno mi ocenić.

Wspominam go jednak bardzo dobrze, bo wtedy dostarczał mi naprawdę sporo rozrywki, a jego bohaterowie przekonali mnie do siebie. Może ktoś z Was oglądał go ostatnio i podzieli się wrażeniami?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

2 komentarze:

  1. Obejrzałem cały serial całkiem niedawno, nie minęły jeszcze 2 lata :) i muszę przyznać że mimo, że premiera miała miejsce ponad dekadę temu Roswell się wiele nie zestarzało. Szczególnie S02, który był głownie poświęcony mitologii. Bohaterowie się zmieniali, świat się zmieniał, fabuła cały czas szła do przodu i często zaskakiwała. Tempo siadło trochę w trzecim sezonie, ale tragedii nie było. Końcówka rozczarowała, ale mimo wszystko i tak warto obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, w takim razie może się skuszę w sezonie ogórkowym.

      Usuń

Dodaj komentarz