Revenge 2x10 - "Power"


Po świątecznym lenistwie i dłuższej przerwie powracam z nową mocą do oglądania seriali i pisania kolejnych tekstów ;) Pozostając w temacie, najnowszy odcinek "Revenge" nosi tytuł "Power", ale czy rzeczywiście był aż tak mocny?

Dramatyczny spadek poziomu serialu przed świętami, znacznie obniżył moje oczekiwania względem produkcji Mike'a Kelly'ego, dlatego też po niedzielnym epizodzie nie spodziewałem się większych rewelacji i miałem jedynie cichą nadzieję, że zbytnio mnie nie wynudzi. Tak też było. Dość łatwo przebrnąłem bowiem przez czterdziestominutowy odcinek, choć zawierał on sporo niezbyt interesujących zapychaczy, które nie umilały specjalnie seansu. Na myśli mam tutaj przede wszystkim sceny z udziałem Porterów, których losy od dłuższego czasu są najsłabszym ogniwem całego serialu. Motyw z narkotykami ukrytymi na "Amandzie" nie wzbudził we mnie żadnych emocji, a wcześniejsza rozmowa Charlotte z Kennym wypadła bardzo sztampowo.

Kolejnym słabym elementem epizodu był wątek Nolana, na którego moim zdaniem scenarzyści w ogóle nie mają w tym sezonie pomysłu. Jego relacja z irytującym Marco nie potrafi mnie zainteresować i została  nakreślona w dość sztuczny sposób. Zbyt przerysowany wydaje mi się również motyw z dawnym, supertajnym projektem Nolana, który prawdopodobnie w kolejnych odcinkach odegra większą (i zapewne  także zbawienną dla Emily) rolę.


Znacznie lepiej oceniam natomiast przewodnie wątki odcinka, które były ściśle związane z postacią głównej bohaterki i tytułową zemstą, do której scenarzyści wreszcie zdecydowali się powrócić. Wątek sędziego Barnes'a został zgrabnie rozpisany i wniósł sporą dawkę klimatu znanego z pierwszych odcinków serialu. W końcowej scenie znów mogliśmy oglądać Emily przekreślającą fotografię kolejnej osoby odpowiedzialnej za niesprawiedliwość wyrządzoną jej ojcu.

Najbardziej jednak podobały mi się manipulacje panny Thorne względem Daniela. Scena, którą odegrała wspólnie z Aidenem w restauracji, pozwoliła znów pokazać jej pazur, za który ją tak polubiłem. Jestem ciekaw jak będzie długo będzie trwała miłosna szarada, którą Emily z pomocą Victorii zamierza odegrać przed młodym Graysonem.

Czekam zatem na kolejne odcinki i liczę na to, że zapewnią mi dobrą rozrywkę. Nie liczę jednak na cud i nie łudzę się, że serial kiedykolwiek powróci jeszcze do formy z poprzedniego sezonu.

Niżej wrzucam zapowiedź następnego epizodu:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz