Quick recap #10


Dziś na krótką ocenę załapały się najnowsze odcinki tylko trzech seriali: "Revenge", "Pretty Little Liars" i "Arrow".

UWAŻAJCIE NA SPOILERY


Pretty Little Liars 3x15 - "Mona-Mania"

W najnowszej odsłonie przygód nastolatek z Rosewood nie działo się zbyt wiele. Twórcy skupili się bowiem przede wszystkim na rozwinięciu wątku Byrona i jego domniemanego powiązania ze śmiercią Alison. Dręczona wątpliwościami i brakiem zaufania względem ojca Aria, która wspólnie z przyjaciółkami i Meredith starała się odkryć jego tajemnicę, nie wypadła jednak zbyt przekonująco. Sceny z jej udziałem nie nudziły co prawda, lecz zabrakło w nich napięcia, które dla porównanie było wyraźnie odczuwalne podczas historii Spencer odkrywającej sekrety swojej rodziny w poprzednim sezonie.

W "Mona-Mania" najlepiej oceniam sceny z udziałem tytułowej bohaterki odcinka, której rywalizacja ze Spencer została zaprezentowana całkiem przyjemnie. Mam nadzieję, że scenarzyści pozwolą Monie jeszcze w jakiś sposób uprzykrzyć szkolne życie głównym bohaterkom. Wracając zatem do tytułowych kłamczuch, to Hanna i Emily nie miały tym razem zbyt wielkiego pola do popisu. Pierwsza z nich zachowała się moim zdaniem niezbyt mądrze, grając z panną Vandervaal w otwarte karty i biorąc za pewnik informacje uzyskane od Lucasa, a sceny z udziałem drugiej i Paige były zdecydowanie najsłabszymi w całym epizodzie.

Mimo, iż twórcy "Pretty Little Liars" postanowili tym razem zaserwować nam drugi z rzędu odcinek, który nie wnosi zbyt wiele do serialowej historii, to jednak oglądałem go z dużą przyjemnością. I chyba właśnie o to chodzi.


Arrow 1x10 - "Burned"

Po świątecznej przerwie zakapturzony Oliver powrócił na ulice Starling City, by zwalczać zło opanowujące miasto. Powrót po starciu z drugim łucznikiem okazał się jednak dla niego dość trudny, co twórcom i Amellowi udało się pokazać w dość wiarygodny sposób, przy jednoczesnym braku nadmiernego dramatyzmu. To właśnie trafne przedstawienie stanu psychicznego głównego bohatera stanowiło moim zdaniem najmocniejszy punkt całego epizodu. Ciekawie rozpisany został również wątek odcinkowej misji Olivera, związanej z niejasnymi okolicznościami śmierci miejscowych strażaków, który rozwojem wydarzeń nieco przypominał zagadki znane z kryminalnych procedurali. Moim zdaniem takie rozwiązanie wprowadziło nieco świeżości i choć nie wypadło zbyt spektakularnie, to jednak stanowiło miłą odmianę w porównaniu z poprzednimi przedsięwzięciami głównego bohatera. Pozytywnie oceniam również cliffhanger, w którym dowiedzieliśmy się, że Quentin postanowił wykorzystać córkę jako przynętę na Zieloną Strzałę.

W "Burned" słabo niestety wypadły poboczne wątki, w tym szczególnie związek Laurel i Tommy'ego, spełniający od pewnego czasu funkcję kotwicy ciągnącej w dół poziom całego serialu. Niezbyt dobre wrażenie zrobiły na mnie również sceny rozgrywające się w rezydencji Queenów, które obfitowały w kolejne nic nieznaczące dialogi, dotyczące rodzinnych relacji i uczuć poszczególnych członków rodu. Zaczynam odnosić dziwne wrażenie, że twórcy nie mieli konkretnego planu na dalszy rozwój wątków obyczajowych, które niestety wciąż dostają zbyt dużo czasu antenowego i zdają się prowadzić donikąd.

Podsumowując, był to jak dla mnie kolejny nierówny odcinek "Arrow", któremu daleko do formy początkowych epizodów produkcji. Mimo to, serial nadal potrafi zapewnić mi dobrą rozrywkę i jestem przekonany, że wkrótce wydarzy się w nim coś emocjonującego.


Revenge 2x11 - "Sabotage"

Tytuł najnowszego odcinka "Revenge" w znacznym stopniu odzwierciadla to, co scenarzyści robią z tym serialem. Niestety coraz mniej w nim logiki. Rozkręcanie wątku Inicjatywy, to moim zdaniem ślepy zaułek, z którego ta historia już się nie wyplącze. Tytułowa zemsta zeszła zupełnie na drugi plan, podobnie jak konflikt Emily i Victorii, który moim zdaniem był siłą napędową produkcji Mike'a Kelly'ego. Królowa Hamptons straciła swój dawny pazur i scenarzyści w ogóle nie mają na nią pomysłu.

Z zaskoczeniem stwierdzam, że najwięcej przyjemności sprawiły mi sceny ukazujące relację panny Throne z młodym Grayson'em, która rozwija się w dość ciekawym kierunku. Postać Aidena również w coraz większym stopniu zaczyna mnie intrygować i po cichu liczę na to, że obróci się on przeciwko głównej bohaterce, co znacznie mogłoby urozmaicić serialową historię. Po raz kolejny najsłabiej wypadli Porterowie, których mam ochotę przewinąć za każdym razem, gdy tylko pojawią się na ekranie. Sceny z udziałem Nolana również stanowiły jak dla mnie jedynie nudny zapychacz, a Padma pracująca dla Helen Crowley nie była dla mnie żadnym zaskoczeniem.

Poziom "Revenge" drastycznie spada i niestety nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie ta tendencja miała ulec zmianie. Oglądam jednak dalej, dla Emily ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz