Grey's Anatomy 9x09 - "Run, Baby, Run"


W miniony czwartek stacja ABC wyemitowała ostatni przed świąteczną przerwą odcinek "Chirurgów". Na ekrany amerykańskich telewizorów lekarze z Seattle powrócą 10 stycznia. Jak wypadł finał jesieni?

DALEJ SPOILERY

Niestety będę mało oryginalny, jednak po seansie "Run, Baby, Run" nie pozostaje mi nic innego jak ponowna pochwała twórców serialu za wysoki poziom jaki produkcja nieprzerwanie prezentuje w tym sezonie. W epizodzie dostrzegłem jednak kilka słabszych elementów, lecz moja ocena jest całkowicie ukierunkowana przez osobiste oczekiwania związane z losami serialowych bohaterów. Najsłabiej zatem oceniam zbyt szybkie rozwiązanie sprawy z rozwodem Cristiny i Owena. Szkoda, że wszystkie karty zostały już odkryte, liczyłem bowiem na więcej momentów podobnych do sceny na sali operacyjnej, gdzie mogliśmy obserwować chłodną postawę Yang w stosunku do męża. Zmarnowany został również potencjał operacji Dereka. Byłem przekonany, że podczas zabiegu dojdzie do poważniejszych komplikacji, które być może zostawią nas z ciekawym cliffhangerem na święta. Zaprezentowane zakończenie odcinka nie wzbudziło we mnie większych emocji. Przebieg związku Mirandy z Benem jest mi całkowicie obojętny, a postać Adele od czasu umieszczenia jej w ośrodku również nie wnosi nic znaczącego do serialowej fabuły.

Pozostałe wątki epizodu pozostaje mi ocenić pozytywnie. Ślub Bailey i przygotowania do niego wprowadziły nie tylko sporą dawkę humoru ale również ciepły nastrój, przypominający klimat początkowych odcinków. Najbardziej podobał mi się tekst Mirandy na pozyskiwanie druhen. Właśnie takie momenty przypominają mi, dlaczego mam tak wielką słabość do tego serialu. Zabawnie wypadły także sceny związane z zapraszaniem stażystów na ślubną uroczystość. Z kolei rozmowa Callie i Arizony dotycząca nogi i jej znaczącej roli w ich życiu zawierała całą gamę emocji, i jak dla mnie dała całkiem wzruszający efekt.

 

W ciekawy sposób nakreślono również relację Meredith z Lizzie, jednocześnie przypominając nam, że w dzieciństwie Grey nie doznała zbyt wiele rodzinnego ciepła, co odbija się m. in. na jej stosunkach z krewnymi męża. Za ostatni dobrze rozpisany wątek odcinka uważam porażkę Kareva w roli nauczyciela Wilson. Postawa młodej lekarki była jak dla mnie godna pożałowania, a wykrzyczana przemowa Alexa stanowiła świetny i dobrze przemyślany pokaz tkwiącej w nim charyzmy. Podobną scenę z jego udziałem mogliśmy obserwować w jednym z końcowych epizodów poprzedniego sezonu, kiedy to wybuchowo potraktował członków komisji egzaminacyjnej. Wtedy jednak cała sytuacja była zbyt przesadzona i wepchnięta trochę na siłę. Tym razem natomiast idealnie wkomponowała się w przedstawioną historię.

Cóż, po kolejnym dobrym odcinku "Chirurgów" nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kolejne odsłony serialu i mieć nadzieję, że utrzymają one zbliżony poziom.

Na deser wrzucam zapowiedź styczniowego powrotu:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

2 komentarze:

  1. Racja, za szybko poszło z tą operacją, za szybko z tym wyjaśnieniem sprawy rozwodu. Dla mnie trochę słaby odcinek, zwłaszcza jak na taki, po którym następuje dłuższa przerwa w emisji. nie czekam z niecierpliwością ;-(

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Twoją recenzją, choć nie całkowicie :). Fakt Chirurdzy są jednym z lepszych seriali tego sezonu, ale ten odcinek był słabiutki. Wszystko się rozwiązało i wyjaśniło. Czyli mamy typowe happyendy. Ciekawe na czym chcą zbudować kolejną część sezonu. Wyczuwam spadek formy :P. Co do Bailey, która zawsze darzyłam sympatią to chyba jako jedyna mnie w tym odcinku nie zawiodła :).

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz